01 lutego 2017

APE-CALYPSO: AGONIA

"...abyście zaludnili Ziemię i czynili ją sobie poddaną..."
(Księga Rodzaju)

Kiedyś, dawno temu, była to potężna hala fabryczna. Albo magazyn. Albo hipermarket. Albo... Obecnie był to już zrujnowany, zdewastowany budynek z mrocznym, brudnym wnętrzem, które wypełniały porozrzucane bezładnie obiekty, przedmioty nikomu nie znanego przeznaczenia, nie poddające się żadnej identyfikacji. Niektóre jego rejony porastały szare porosty, pleśń, pajęczyny. Szary, duży, wychudzony, pręgowany kocur bacznie obserwował otoczenie przyczajony w ukryciu. Jego wielkie, zmutowane uszy bacznie łowiły każdy najmniejszy szmer, każdą drobną falę akustyczną, każdej częstotliwości. Długie wibrysy chwytały każdy ruch powietrza, każdy infradźwięk. Wielkie oczy wyłapywały wszelkie światło, wszystkie impulsy, od podczerwieni aż po ultrafiolet. Obrazu świata w mózgu kota dopełniały dane z ultra czułych nozdrzy. Co prawda ten świat nie epatował bogactwem zapachów, ale superczuły węch znakomicie potrafił wyczuć najdrobniejsze niuanse. Miejsce do obserwacji było znakomite, było również co obserwować. Na popękanej betonowej posadzce gromadka szczurów obrabiała coś pracowicie. Krzątały się dosyć żwawo, ocierając się o siebie wzajem, cicho popiskując. Mózg kota analizował sytuację, szacował szanse sukcesu polowania. Nie wyglądały one zbyt dobrze. Takie stadko szczurów, znakomicie mających opanowane działanie w grupie to dla kota było za wiele. Atak na nie bez wątpienia byłby samobójczy, myśliwy od razu stałby się ofiarą. Do tego coś wisiało w powietrzu. Wisiało dosłownie, nad szczurami. Co prawda, mimo swojej inteligencji, kot nie rozpoznawał do końca tej sytuacji, ale jakiś dodatkowy zmysł ostrzegał go, że coś jest nie tak. Ale to jeszcze nie koniec. Uszy kota wychwyciły jakieś szmery z boku, zaś nozdrza poczuły nową woń, znaną już mu zresztą. Jedno było pewne, że oprócz kota ktoś jeszcze poluje w okolicy, do tego namierza się na obiekt jego obserwacji. Tylko same szczury nie zwracały uwagi na otoczenie, pochłonięte swoim zajęciem. To wszystko jednak dla kota było zbyt wiele, jednak chęć wycofania się uległa instynktowi drapieżcy, zaś kocia intuicja podpowiadała, że ta sytuacja nadal ma szanse przynieść mu jakąś korzyść.
Trach!!! Kot prawie całkiem się spłaszczył w swojej kryjówce na ten odgłos, nadal jednak bacznie obserwował. Wiszący przedmiot spadł na gromadkę szczurów, zaś z boku wyskoczyło kilka nagich małp. Ów przedmiot odmianą klatki skleconej z pordzewiałych prętów, w której potrzasku znalazła się szczurza ferajna. Małpy uwijały się dookoła, dźgając długimi prętami głośno piszczącą zawartość pułapki. Po chwili zamieszanie ucichło. Myśliwi pozbierali swą zdobycz i z radosnym rechotem skierowali do do wyjścia hali.
Kot posilał się w kocim stylu, cichutko, skrzętnie, metodycznie ogryzając szczura. Intuicja go nie zawiodła. Jeden szczur wymknął się w zamieszaniu, niestety miał pecha, spotkał maszynę do zabijania i niechcący stał się nagrodą za cierpliwość.

Ziemia.
Rok...
Tego nie można określić. Wtedy już nikt nie używał kalendarza, nikt nie znał takiego narzędzia. Zostało ono zapomniane.

Pustynny krajobraz pełen jest diun, a może raczej hałd szarego, tłustego szarego piachu skrywającego pod sobą niezmierzone masy plastikowego śmiecia i przeżartego korozją metalowego złomu. Nie ma jednak rąk, które mogłyby ten piach rozgrzebać, nie ma też oczu, które mogłyby ujrzeć to, co jest pod nim, ani na powierzchni samych hałd. Nie ma zresztą żadnego innego życia, które by się mogło poruszać lub rosnąć na hałdach. Ani w ich wnętrzu. I tak jest wszędzie...
Prawie wszędzie...
Bo jest jeszcze coś. Są miejsca, które zajmuje miasto. Wielkie miasto. Bardzo wielkie miasto. Rozległe megalopolis, które zajęło potężny obszar, gdy kiedyś połączyły liczne aglomeracje. Tylko to megalopolis jest doszczętnie zrujnowane i próżno by się doszukać w nim jakichkolwiek przejawów życia typowych dla miasta. Próżno by nadsłuchiwać odgłosów świadczących o tym życiu. Czy tu tak naprawdę  w ogóle jakieś życie istnieje?

To kiedyś mogła być ważna, ruchliwa ulica miasta. Teraz była już tylko przestrzenią pomiędzy murami zrujnowanych budowli. Może banków? Może hoteli lub galerii handlowych? Skruszałe, popękane chodniki porastały gdzieniegdzie szare porosty, po niektórych słupach pięły się rachityczne, rzadko ulistnione pnącza. Uliczną florę uzupełniało jeszcze marne drzewko ze strzępiastymi, szarozielonymi liśćmi na szczycie, którego nasiono przyniesione podmuchem wiatru znalazło wyrwę w asfalcie, a w niej nieco zatrutej gleby, wystarczająco niezatrutej, by mogło zakiełkować. Palma olejowa była ostatnim gatunkiem, które jeszcze można było spotkać. Ludzie konsekwentnie pozbyli się na Ziemi wszelkich innych drzew, by sadzić właśnie ją. Obecnie już nikt o to nie dbał, ale niektórym jeszcze udawało się przetrwać. Właśnie do niej zbliżała się trójka prawie nagich ludzkich postaci. Dwie kobiety plus jeden mężczyzna. Długowłosi, o zszarzałej skórze, nieco wynędzniali, ale zachowujący jeszcze sporą ilość energii życiowej. Podeszli do drzewa, spojrzeli do góry, a jedna z kobiet powiedziała:
- Nie, jeszcze za wcześnie, jeszcze niedobre.
Owoce palmy były niezłym źródłem pożywienia, ale to jeszcze nie była odpowiednia pora na to. Mężczyzna potrząsnął pakunkiem trzymanym w starej, postrzępionej z folii ze  słowami:
- Żarcia i tak mamy jak rzadko. Wrócimy tu później. Akurat wcale nie było to takie pewne, gdyż nie zagrzewali oni zbyt długo miejsca w jednej kryjówce. Tworzyli razem niewielką rodzinę, wędrowną grupkę koczowników, która przeczesywała metodycznie okolice poszukując jedzenia i użytecznych przedmiotów. Zaś po jakimś czasie zmieniali lokum.
- Chodźmy już.
Minęli dwie przecznice, po czym skręcili w następną. Po krótkim marszu weszli do zrujnowanego budynku, jeszcze tylko nieco schodów i weszli do pomieszczenia. Kiedyś mógł to być pokój hotelowy. Teraz na podłodze leżał wielki kawał syntetycznej gąbki. Być może ongiś była częścią eleganckiego materaca, ale obicie dawno już zmurszało, rozleciało się. Pokrywał ją tylko pył i brud. Nie przeszkadzało to bynajmniej przybyszom, by na nim pospołu legnąć. Musieli chwilę odpocząć, zanim dobiorą się do pakunku rzuconego w kąt. Nie spieszyło im się, choć byli głodni. Zniknęło całe napięcie powstałe podczas polowania, które było nadzwyczaj udane. Bardzo rzadko zdarzał się taki obfity łup, gdyż niewiele było już zwierzyny. Najczęściej ludzie jedli szare porosty, najczęstszą formę życia. Można też było zapuścić się w głąb kanałów, tam można było znaleźć wiele pożywnego robactwa. Ale to było bardzo ryzykowne, gdyż fauna kanałów często była mocno zatruta. Nie było to smaczne, można się było mocno rozchorować po takim daniu. Poza tym do kanałów łatwo było wejść, ale nie każdy wychodził. Za to któregoś dnia trafił się im dziwny okrągły, pordzewiały przedmiot. Długo go rozbijali, by poznać zawartość, ale warta była tego wysiłku. 
Jedna z kobiet poruszyła się i przylgnęła do leżącego obok ciała. Mężczyzna przygarnął ją do siebie i już po chwili dwoje ludzi splotło się w miłosnym uścisku. Druga z kobiet dołączyła do nich, po czym cała trójka głośno, wesoło baraszkowała na materacu odreagowując napięcie po wyprawie. Jednak po jakimś czasie zabawa straciła na dynamice, tulili się jedynie leniwie do siebie. Nagle mężczyzna otworzył szeroko oczy. Uniósł się, usiadł, odsunął głowę jednej z kobiet, która skrzętnie wylizywała z jego ciała efekty zabawy. Wstał ze słowami:
- Muszę wracać.
- Co się stało?
- Skarb zostawiłem.
"Skarb" był jedynie zwykłym nożem, ale dla nich wszystkich to była naprawdę cenna rzecz. Taki kawałek metalu, tak niewiele naruszony rdzą, nie trafiał się często wśród znajdywanych rzeczy. Był też wyjątkowo pomocny jako narzędzie, także do zabijania. Po chwili więc kobiety zostały same i szybko zabrały się do zawiniątka. Wysypały na podłogę martwe szczury, nagle do pomieszczenia zajrzała głowa ze słowami:
- Nie zjedzcie mi wszystkiego.

...
Skarb znalazł się dość szybko, leżał tu obok zaimprowizowanej pułapki na szczury. Jego właściciel już miał wracać, ale coś przykuło jego uwagę, coś leżało w kącie hali. Podszedł bliżej. Na posadzce leżał niedojedzony szczur, obok zaś duży, szary kot. Był martwy. Mężczyzna patrzył na zmianę, to na kota, to na resztki jego uczty. Pochylił się i nagle zrozumiał:
- Nieeee...
Obrócił się i szybko wybiegł z hali. Jednak tuż za wyjściem coś go uderzyło w nogę, zaś drugie uderzenie, tym razem w głowę, sprawiło, że świat mu nagle zawirował i zniknął.

Trzech półnagich mężczyzn stało nad leżącym na brzuchu ciałem. W rękach mieli krótkie, nieco pordzewiałe, stare pręty zbrojeniowe, a ich włosy były związane w sterczące do góry czuby. Przyglądali się ofierze, wreszcie jeden trącił ją nogą. Drugi zapytał:
- Dycha jeszcze?
- To bez znaczenia.
Pochylił się, rozchylił nogi leżącemu, przyklęknął między nimi. Już po chwili dwóch pozostałych pokrzykiwało kibicując odbywającemu się gwałtowi.
- Jedziesz, jedziesz!
- Tylko mu dziecka nie zrób!
- Hehehehe...
Obleśny śmiech rozlegał się głośno po okolicy. Gdy już było po wszystkim, jeden z oprawców zapytał:
- Może to ma znaczenie, czy żyje? Żywy lepszy.
- Żyje, czy nie, sam i tak nie pójdzie.
- To kto go będzie niósł?
Nieśli na zmianę. Dosyć szybko dotarli do zrujnowanego niskiego budynku, z którego wyszło kilka nagich, chudych kobiet. Otoczyły rzuconego przed wejściem człowieka, obmacując pożądliwie jego ciało.
- Dobry jest, dużo jedzenia.
- Wystarczy dla wszystkich.
- Trzeba zanieść go do starszej.
- Nie trzeba, tu obejrzę.
Kobieta, która nagle się pojawiła, odróżniała się od innych. Choć także naga, to jej całe ciało pokrywały dość liczne blizny. Nie były to jednak ślady po przypadkowych ranach, regularność wzorów wyraźnie wskazywała na skaryfikacje. W ręku trzymała długi, zaostrzony kawałek kości, zapewne ludzkiej, gdyż innych tak dużych zwierząt nikt w mieście nie widywał. Dźgnęła nim leżącego, który drgnął i wydał z siebie cichy jęk. Spojrzała na mężczyzn i pokiwała głową z aprobatą.
- Mówiłem, że żywy lepszy.

Autor tych słów natychmiast zamilkł i skulił się pod karcącym spojrzeniem kobiety. Dalej wszystko odbywało się już w ciszy, przerywanej jedynie odgłosem kaszlu. Taki kaszel nie był obcy żadnej nagiej małpie w mieście. Tak reagowały ich płuca na wszechobecne drażniące, lepkie powietrze. Starsza wydawała bezgłośne polecenia swoją batutą, ale była to tylko formalność. Wszyscy zdawali się wiedzieć, co mają robić. Kobiety weszły do budynku i wyniosły zeń plastikowe, mocno sfatygowane wiadra wypełnione mulistą cieczą wydzielającą dziwną woń, przez którą przebijał zapach alkoholu. Mężczyźni obrócili jeńca na plecy, ułożyli w kręgu utworzonym przez wiadra, po czym rozłożyli mu ręce i nogi, tak, aby każda dłoń i stopa była przy jednym naczyniu. Piąte stało za głową leżącego. Wszyscy nagle rozbiegli się, po czym szybko wrócili niosąc w rękach różne przedmioty. Metalowe prętów, zaostrzone kości, kawałki plastiku. Stanęli dookoła. Starsza zajęła miejsce za głową pojmanego, mając jedno z wiader przed sobą. Uniosła ręce chrapliwym głosem inkantując:
- Voluntas tua, regnum tuum...
Wszyscy powtórzyli te słowa, po czym zaczęli je skandować, miarowo wybijając rytm trzymanymi w dłoniach przedmiotami. Coraz szybciej, coraz głośniej. Gdy kobieta machnęła swoją batutą wszystko ucichło. Przykucnęła nad wiadrem, zaczerpnęła dłonią narkotycznego płynu, siorbnęła go głośno. Gdy powtórzyła to trzy razy, na jej znak wszyscy przykucnęli przy wiadrach, by również się napić. Starsza strzepnęła resztki z dłoni na leżącego, przyklęknęła przy jego boku i wbiła weń ostrze kości. Nieruchome dotąd ciało drgnęło, ale najbliżej stojący przytrzymali je mocno za ręce i nogi. Kobieta sprawnie operując ostrzem rozkroiła ranę, zanurzyła w niej dłonie i wyjęła krwawy ochłap wątroby. Wgryzła się weń i gdy już przeżuła i przełknęła kęs, otworzyła ociekające krwią usta, mówiąc swym chrapliwym głosem:
- Voluntas tua, regnum tuum. Czyńmy to na naszą pamiątkę.
Po tych słowach wszyscy rzucili się na leżące ciało, zaczęli je dźgać, szarpać, walcząc ze sobą o jak najlepszy kąsek. Już po chwili nic z niego nie pozostało, zaś gdy horda nasyciła pierwszy głód, każde usiadło dookoła racząc się spokojnie wyszarpanymi kawałkami. Co chwila któreś pochylało się nad naczyniami, by zaczerpnąć ich zawartości zmieszanej z krwią kapiącą obficie ze wszystkich ust i dłoni. Nikt nie wiedział, czy taka uczta znowu się przytrafi, taka zdobycz trafiała się coraz rzadziej.

Tegoż wieczoru:
Megalopolis, zupełnie inne miejsce. Nabrzeże morskie. Kiedyś być może był tu port morski. Albo przystań klubu sportowego. Albo przetwórnia ryb na mączkę lub surimi. Albo...
Wśród ruin siedzi w kręgu kilka postaci ludzkich. Oczy patrzą gdzieś nie widzącym nic wzrokiem. Ich wychudzone ciała kiwają się niespiesznie, monotonnie. W przód... W tył... W przód... W tył... Tylko czasem którymś wstrząsa paroksyzm suchego kaszlu. Nabrzmiałe usta szepcą:
- Voluntas tua, regnum tuum, voluntas tua, regnum tuum...
Martwi za życia czekają na śmierć...
Nieopodal w zatrutej wodzie poddaje się jej leniwym ruchom, niczym martwa meduza, strzęp torebki foliowej. Jeszcze nie rozbity na drobiny martwego, polimerycznego piasku zalegającego dna mórz planety...  

88 komentarzy:

  1. Matko boska . To horror czy s-f? Całkiem zreszta realne w bardzo niedalekiej przyszłości...
    Mam nadzieję ,że tego nie dożyję..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słabo się znam na tych szufladkach... powiedzmy, że "ekofuturofiction"...

      Usuń
  2. No wiesz...Przez Ciebie nie zjem obiadu. Jedno jest pewne, ja już tego nie dożyję. I ta myśl, że już mam znacznie bliżej do końca swej drogi niż dalej, pomaga mi przeżyć to wszystko, co się tu dzieje.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaiste tragedia... ale gorzej by było, gdybyś zjadła dwa...
      tak swoją drogą, tak poważniej, to naprawdę zdarzało mi się spotykać ludzi, którzy dostają spazmów w obliczu perspektywy nie zjedzenia obiadu...
      miłego :)...

      Usuń
    2. Czyżbyś znał mego męża? On się odżywia wg zegarka, czego ja, jako kompletna idiotka nie mogę pojąć.Ilekroć się go zapytam czy jest może głodny, to on wpierw spogląda na zegarek, a ja dostaję wewnętrznych drgawek bo mogę jeść tylko wtedy, gdy jestem głodna, a nie dlatego, że jest akurat np. godz. 16,00.
      Pozdrówki;)

      Usuń
    3. trochę nie tak... akurat jadanie według zegarka, np. 5 razy małe conieco co 3 godziny może być nawet okay, byle nie psychopatycznie, co do minuty... tu raczej chodzi o lęki związane z samym faktem, że może się zdarzyć większy kawałek czasu bez jedzenia... takie coś zawsze mnie śmieszyło, że takiego bidulka nigdy za młodu z domu nie puszczano na autostop, ani na inny wander...

      Usuń
    4. Nie, on był taternikiem, łaził na różne wyrypy i często bywał głodny. To raczej nawyk pózniejszy, bo to wielce poukładany facet jest.Ja na ogół jem 4 razy dziennie, ale same dziwne (zdaniem męża) posiłki, np. kanapkę z jabłka, szynki i sera.
      Jestem bezglutenowa a pieczywo bezglutenowe mi nie smakuje. Często też jem samą wędlinę lub inne białko tylko z zieleniną lub jakąś kiszonką. Ale jeśli nie jestem głodna to nie jem, a nie patrzę na zegarek. Tak samo nie sprawdzam godziny gdy czuję głód- jestem głodna to jem, ale nie sprawdzam godziny.
      Miłego;)

      Usuń
    5. Anonimowy5/2/17 13:47

      @anabell
      "Jedno jest pewne, ja już tego nie dożyję."
      A młodsi?
      Niedługo będzie nas, ludzi, 10 miliardów. Żywności już teraz brakuje, zasoby wody pitnej na świecie powoli się wyczerpują. Nadchodzące katastrofy klimatyczne (chyba nikt rozsądny nie ma już wątpliwości, że nastąpią) uczynią dużą część Ziemi niezdatną do upraw i hodowli. Że tak zapytam... co w takim scenariuszu stanie się najłatwiej dostępnym źródłem białka?
      Nie chcę straszyć, ale...
      Na razie jeszcze
      ON Cloud Nine

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. raczej za mało... ale w sumie co to zmieni?...

      Usuń
  4. Proponuję teraz, byś napisał wersję lajtową- odwrotność. Nie wszystko musi być czarne. Może opiszesz, jak sobie wyobrażasz krainę szczęśliwości? Założę się, że będzie trudniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trudniej?... toć to trywialne:
      "Nie ma ludzi, nie było i nie będzie"...
      ot, i cały tekst...
      a co do muzyki /bo całość posta jest ważna, kto czyta tylko tekst, ten gamoń/, to na przykład coś w tym guście, pierwsze z brzegu:
      https://youtu.be/OdIJ2x3nxzQ
      ...
      wychodzi na to, że zakład psedupcyłaś...

      Usuń
    2. Muzy słucham w kawałkach, bo , kurcze, nawet ja nie wytrzymuję takiej dawki.
      Nic nie prze....:) Chodziło mi o to, by opisać krainę Szczęśliwości z ludźmi na pokładzie, ale bez specjalnych udziwnień, banałów i wiarygodną:)Nie to co już było lub jest. To, co będzie:):)I tu jest trudność, bo takie rzeczy są opisywane, ale nuuuudne, jak flaki z olejem.
      W ogóle wychodzi na to, że horrory łatwiej się pisze.

      Usuń
  5. Anonimowy2/2/17 13:13

    Lecz się psychopatyczny pojebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. komentarz przechodzi!...
      tak uznało Kolegium Moderacyjne w ramach consensus ordinum...

      Usuń
    2. I zrobiło się swojsko, znajomo. Jednym słowem, ciągle wzbudzasz zainteresowanie:)

      Usuń
    3. @Jaskółka...
      ja wzbudzam?... come on... widać, że stworek adres pomylił, widać choćby z samej wypowiedzi, że nie zwraca się do właściwej osoby, ale do tej, którą coś kazało mu widzieć...
      ale zima jest, selekcja na bramce się zlitowała wyjątkowo nad bidulkiem... tak poza tym, to stworki co jakiś czas próbują tu się dostać, ale zamiast po ludzku poprosić o pomoc, opowiedzieć o sobie, jak im źle, to od razu chojrakują...

      Usuń
  6. Powiało grozą z komentarza od Anonima. Choć osobiście uważam, że Twój tekst nie jest aż tak dziwny, by zasłużyć na takie wulgarne stwierdzenia. W sumie ,,Metro 2033" i tym podobne książki również bazują na pewnych elementach straszących.

    To prawda. Przyjście do szpitala wiąże się chyba z mniejszą formalną stroną niż wyjście. Akurat do tego Międzylesia po wypis to nie miałby kto pojechać, dlatego dobrze, że od razu dali. Jeszcze za trzy tygodnie wynik hist.-pat. do odebrania, ale to raczej formalność już.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anonima można olać... hejtuje dla hejtu, nic nie wie, nic nie trybi... z reguły takich różowych bzdetów nie wpuszczam na forum, ale raz się puścić i kasztelance nie zaszkodzi, poza tym cóż to za forum bez wtrętu jakiegoś hejtera lub trolla?...
      ...
      z tym straszeniem to jest tak, jak ze słoniem, który nikogo nie straszy, tylko po prostu jest duży i ma ciosy /popularnie zwane "kłami"/... niby dlaczego ma to ukrywać?... a gdy ktoś się tego wystraszy, to już jego problem, nie słonia... tak?...
      pozdrawiam! :)...

      Usuń
  7. To ja się odzywam - gamoń! Przerażająca wizja. Prorokujesz za lat 500? 100? No chyba nie 10?!!... Chociaż przy dzisiejszych zapędach... A muzyki nie słuchałam, bo wyobraziłam sobie bardzo mroczną oprawę do bardzo mrocznego tekstu i nie czułam się gotowa na taką emocjonalną petardę!
    Po.ba.s.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najzabawniejsze w tym wszystkim jest, że nawet gułagi, czy jakieś tam inne w tym guście ktoś kiedyś wyzwala, a w tym przypadku naprawdę znikąd pomocy...
      po.ba.s. :)...

      Usuń
  8. niezły tekst,ale dobrze,ze juz jestem po kolacji, haha...matko Piotr, nadajesz się na reżysera mrocznych horrorów (naprawdę),końcowa scena rozszarpywania ofiary jest tak okropna,ze ja bez melisy nie zasnę chyba...brrr, nie żeby wcześniejsze sceny należały do lekkich,haha, ktoś normalny moze by skwitował:samo życie, walka o przetrwanie,może cos w tym jest, bo czy dziś nie jest podobnie?wyścig szczurów trwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczerze?... to nie jest porażający post... nie jestem zbytnio z niego zadowolony, nie do końca detalicznie tak miało być, tyle jest niedoróbek, partactwa, tak na szybko za sporo było... ale mam go z głowy...
      teraz mam umysł wolny do pracy nad czymś innym... na przykład o sparszywiałych kwiatkach i motylkach w czekoladowym sosie...

      Usuń
    2. czyli szklanka do połowy pełna, nieźle:))...to mobilizuje do dalszej pracy,ale...ja już sie boję następnego tekstu, jak ten uważasz za mało porażający :))
      ale nie przypuszczałam,że tak naprawdę Twój tekst spodoba się jakiemuś hejterowi, tylko nieco inaczej, haha

      Usuń
  9. A to Ci anonim dodał swoim komentarzem pikanterii w tej kawiarni. ;)
    Jak czytałam opis zjadania człowieka to mi się przypomniała powieść Patryka Süskinda Pachnidło -tam na końcu też gromadka ludzi rzuciła się na głównego bohatera i go zeżarli wraz z jego ubraniem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm... książkę czytałem dość dawno, nie pamiętam, jak to z tym zbiorowym jedzonkiem było... bo w filmie /sporo później widziałem/ koncept był zupełnie inny bodajże, zdematerializował się chłopina, czy cóś... a zbiorowo to się wszyscy mocno polubili, ale tak raczej niegastronomicznie...
      ale za to pamiętam coś z polskiej klasyki, jak to kozacy rozdrapali kogoś na strzępy... co prawda o konsumpcji autor nie wspomina, ale to biedni i głodni ludzie byli, więc to można już sobie dośpiewać...

      Usuń
    2. W filmie to on chyba jakoś tak podszedł do ogniska i spalił się czy jakoś tak to było.... W książce polał się tym swoim cudownym pachnidłem i go wszamali (była to głównie cała marginalia społeczna).

      Usuń
  10. :) W sumie to Twoje miejsce w Sieci i decydujesz co wolno, a co nie, a czasem nawet swoje własne zasady możesz zmienić, jak jest potrzeba taka.

    Może jakby 1 osoba na 10 czy 20 z takiego straszenia coś wynosiła świat byłby milszym miejscem. A tak jest jak wszyscy widzą i wiedzą.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba sobie Waćpan żartujesz... po trzech dobach indoktrynacji ekologicznej non-stop /w zindywidualizowanym systemie 1 coach - 1 kursant/ 90% kursantów i tak instynktownie wyciąga łapy w sklepach po torebki foliowe... to jest gorszy nałóg, niż bicie żony po kościele, po "siódemce" gorzały, przez narodowego pijaczka polaczka - propisowskiego leminga...
      pozdrawiam! :)...

      Usuń
  11. Anonimowy6/2/17 11:11

    @pkanalia
    Czy oglądałeś może belgijski film pt. "Anomalia" (w oryginale "La cinquieme saison")?
    On Cloud Nine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie oglądałem... chwilowo na szybko szperając /póki mam grata odpalonego/ znalazłem m.in. to:
      https://youtu.be/piyCpyBaQA8
      dobry trop?...
      jeśli nie, to coś podpowiedz, pls...
      ale tak w ogóle, to gdzieś tam mi siedzi to:
      https://youtu.be/t-C9GgDfvfQ
      sama końcówka...
      tak mi się to jakoś pokojarzyło...

      Usuń
    2. Anonimowy6/2/17 21:16

      Dobry, jak najbardziej.
      I końcówka z drugiego linka też się kojarzy.
      OCN

      Usuń
  12. Fajne,całkiem realne. Straszne poniekąd, podobnie jak moje komentarze, które co poniektórzy usuwają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nigdy nie poleciał do tej pory żaden Twój komentarz... zresztą od dwóch postów Kolegium Moderatorskie mocno się nudzi, bo nie ma nic do roboty, nawet hejt ostatnio przeszedł dla zabawy... sprawdziłem też w spamie, czy system nie wrzucił czegoś przez pomyłkę, ale nic tam nie ma...

      Usuń
    2. Ależ drogi Kanalio, nie mówię że Ty, tylko co poniektórzy ;) może nie chcą mieć z taką Zdzirą do czynienia ;) jeszcze raz brawo, świetnie napisane.

      Usuń
    3. nie wiem, o jakiej zdzirze mówisz/piszesz/... jedyną zdzirą na forum pod tym postem jest pewien "anonim", którego wypowiedź Kolegium Moderatorskie amnestyjnie przepuściło w przypływie dobrego humoru... do tej pory zresztą ta zdzira nie podziękowała za to, niewdzięcznica jedna...
      ale z Tobą nie ma to nic wspólnego...
      zaś Twoją recenzję posta przyjmuję z pokorą, zwłaszcza, że jest pozytywna, więc łatwo mi to poszło...

      Usuń
    4. @ właśnie pofrunął. co do recenzji, bo ktoś tu bardzo krytykował.do każdego dzieła można się przczepić.największe sławy też były krytykowane.a w końcu do cholery, nie jesteśmy pisarzami a i tak nieźle nam wychodzi ;)

      Usuń
    5. @Marion
      Zapraszam do siebie! Jako szmata nie do zdarcia, uwielbiam (plenum titulum)... Zdziry!
      klsteracje.blogspot.com

      Usuń
    6. Niestety, Marion, jeśli cokolwiek opublikujesz do rzeczy i na temat, to już jesteś pisarką, mimo woli i ujmującej kokieterii.
      Jestem za...

      Usuń
  13. Twój tekst okazuje się bardzo przydatny do pielęgnacji mojego doła.
    Muszę przyznać, że przeczytałam z masochistyczną przyjemnością.
    Nie wiem czy to celowe, ale nad kotem się ulitowałeś, skończył szybko i w zasadzie po sutym posiłku. Na ludziach trochę się poznęcałeś, w końcu to oni są przyczyną tej apokalipsy.
    Obraz kiwających się i czekających na koniec ludzi nie pozostawia złudzeń, ale może...Jakiś ekolog się uchował, jakiś prepers w jakiejś ostoi, dziurze, poza ponurym miastem? Może jakiś ciąg dalszy, poproszę...
    Chociaż jakoś tak wczoraj czy przedwczoraj pokazali w TV martwego walenia który padł w męczarniach ponieważ najadł się obłędnych ilości folii widok był porażający, także Twój tekst może być spełniającą się mroczną przepowiednią.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kotu nie mogłem zafundować męków /mąków?/, bo kot to jednak kot... choć w naszkicowanym świecie nawet kot nie ma tylu żyć, co obecne, ale to już wina świata, nie kota...
      pozdrawiam :)...

      Usuń
  14. Kawałek, Piotrze, bardzo czysty gatunkowo i nie zauważyłem tu jakiś niedoróbek.
    Jednakże jako potencjalny odbiorca to: brrr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę za mało krwisto wyszło i mało ohydnie... ale z drugiej strony kolidowałoby to z doommetalowym suchym, zimnym klimatem...
      nieco się woziłem z koncepcją zakończenia, chodziło mi po głowie coś, o czym w innym miejscu rozmawiam z OCN... jakaś taka dekadencka orgia, coś w tym guście... w sumie szkicowo coś takiego pokazałem, ale epilog wykonałem depresyjny do bólu...
      notabene inspirację do tego epilogu była autentyczna historia z przed wielu lat... wyprawa badaczy Puszczy Amazońskiej trafiła na plemię, które siedząc w kółku w rozpadającym się szałasie nie robiło NIC, bo wszyscy postanowili umrzeć... ich teren się mocno skurczył, zajmowały go firmy naftowe niwelujące lasy, ludzie nie mieli gdzie się podziać...
      ...
      pozytywna recenzja Fachowca to rzecz nader cenna... dziękować :)...

      Usuń
    2. Wprawdzie nie lubię tego typu lteratury, lecz dla to krytyka powinno być mało istotne. zapraszam Cię do siebie na odrobinę ekshibicjonizmu.
      pacisko

      Usuń
    3. to jest w ogóle ciekawy temat na osobną dyskusję, jaki jest związek prywatnego gustu krytyka z uprawnieniami do krytyki utworów danego gatunku...
      ale o tym może przy okazji...
      zaś co do zaproszenia mnie na Twój blog, to wydaje mi się ono czynnością nadmiarową, bo świetnie wiesz, że sam z siebie regularnie do Ciebie zaglądam...
      bulba :)...

      Usuń
    4. I dzięki Ci,Piotrze za to!

      Usuń
  15. Ze wzgledu na to, ze jestem matka i chcialabym zostawic mojemu dziecku pogodny swiat, post bardzo mi sie nie spodobal. A jeszcze bardziej nie spodobaly mi sie relacje miedzyludzkie pokazane w tej opowiesci...zeby tak jeden facet zabawial sie z dwiema kobietami? Fuj!! Wolalabym, chyba, aby jedna kobieta zabawiala sie z dwoma facetami, ale wiadomo jak jest- facet ta opowiesc tworzyl i zrobil dobrze sobie... Poza tym faceci w tym swiatku chadzali po noze , byli posiadaczami broni, wystawiali sie na pierwszy front walki o przezycie, zjadali ich rozmaici napalency i koneserzy ludzkiego miesiwa, wiec nie ma co wymagac. Wymierali biedaki jak mamuty. A swiat musi przetrwac i ...kobiety maja misje. Musza przeniesc meskie nasienie i pozwolic na rozwiniecie sie w nich zycia, czyli wyjdzie na to, ze plodnosc pany!!! Gosc po prostu za jednym zamachem daje z siebie wszystko. Obsluguje dwie. A one, dla dobra sprawy, zaloza jedna rodzine. W kupie raznie i bezpieczniej.

    Chyba zaczynam tego anonima rozumiec:) Bez urazy, bo nie uwazam ze totanym pojebem jestes.... Straszny swiat, choc nie prekursorski. Mad Max we wsyzstkich swoich odslonach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mad Max i cały inny stuff w tym stylu pozostawia jakąś nadzieję... moja produkcja ją odbiera...
      ...
      nie jest ładnie kłamać, ale bywają sytuacje, gdy jest to uzasadnione, wręcz obowiązkowe... na przykład matka, która mówi dziecku, że będzie zajebiście... nie można jej za to potępiać, bo po prostu ma taką pracę...
      ...
      zauważ, że ta rodzina została ukarana za tak niecne, grzeszne prowadzenie się... one zmarły na zatrucie pokarmowe, a jego wybzykano i zjedzono... czyli jak widać, można się w tym utworze doszukać przekazu moralnego, zgodnego z jedynym słusznym systemem wartości...
      ...
      anonima zrozumiałem w ułamku nanosekundy... po prostu nie przeczytał ani jednego zdania w całości i nie wysłuchał nawet jednego taktu z klipów...

      Usuń
    2. p.s. zawsze mnie fascynował sposób, w jaki wiele osób obcuje ze sztuką... zamiast całkiem skupić się na klimacie, czy przekazie dzieła, dorzucają sobie do głowy zbędnych śmieci intelektualnych dywagacji... na przykład o autorze... czy coś wciągał, czy go zęby bolały, gdy tworzył, czy był Murzynem, ile zabił żon, albo czy kwalifikuje się do pobytu w jakimś zamkniętym zakładzie... posłuchaj sobie niektórych rozmów w galeriach sztuki, na koncertach, w czytelniach, nie wspomnę już o teatrze /gdzie teoretycznie wcale nie powinno się gadać na sali podczas spektaklu/, to się dowiesz, o co mi teraz chodzi...

      Usuń
    3. Po spektaklu to ja nigdy nie rozmawiam o tym kim prywatnie sa aktorzy, ale...przyznam , ze jak ktorys gra dobrze to zaczyna mnie interesowac tez jakim on prywtanie jest czlowiekiem. Tak juz widocznie bywa. Szukam wtedy czegos na jego/jej prywatny temat.

      I nie tam , ze kwiaty chce mu/jej posylac, ale ....fajnie jest wiedziec o nim/o niej cos wiecej.


      Odrzucajac wszelkie formalne nurty religijne. Jest jeszcze frakcja mowiaca , ze kreujemy swiat sami, odpowiednimi myslami kreujemy nasza przyszlosc. Mysl to potega- sila stworcza. Jezeli ludzie beda myslec w kategoriach Mad Maxa o przyzslosci, takiej tez sie jej doczekaja. Jezeli beda myslec tez w twoich kategoriach taka przyszlosc moze im i ich dzieciom przypasc w udziale Skoro jestesmy jednoscia, wwarto by bylo kreowac dobro, ze problemy, ktore nas dotykaja dadza sie jakos opanowac. Rozwiazac...niech ta przyszlosc bedzie pozytywna. Ttrzeba tez myslnie zostawic ludziom cos, co jest dobra kreacja.
      Ja wiem, ze swiat szaleje. Wojny, zbrojenia nuklearne, narastajaca bieda. Jakis tam Czing Czong proby nuklearne przeprowadza, topia sie lodowce, wody pitnej brak, ale...... jak bedziemy w tym kierunku sie nakrecac to nie dziwmy sie, jak sie to stanie.
      Mi sie wydaje, ze trzeba ludzi nakrecac w innym kierunku. Dawac nadzieje- kreowac rozwiazania, edukowac.... I wiem tez, ze cos takiego co przedstawiles kreci wielu. Tylko ludzie w takim ukladzie ( nawet w takowej kreacji) nie stawiaja sie w roli tych pokonanych, ale w roli bohatera Mad Maxa. A kim beda ci pokonani? Na pewno ci inni.

      Kiedy chodzi o to zatrucie pokarmowe. Slyszalam, wroc- czytalam, ze przy miesie szczurzym dosc czesto tak wlasnie bywa, ze jak matki dokarmiaja dzieci w koreanskich obozach wlasnie takowym miesiwem to szukaja bodajze, pewna nie jestem, szczurzyc ciezarnych- niby lepiej , czy jakos tak to idzie....
      No dobra, dosyc tej katastrof.

      Usuń
    4. Ps. Jakis ty prochrzescijanski. Wierzysz ze zlo juz tu na ziemi zostaje ukarane?
      Dostalo sie temu trojkacikowi po garach, ale ....w zyciu bywa, ze zli wcale kary nie ponosza, i do swego konca maja sie calkiem dobrze.
      Czyli baraszkujacy mieli pecha.

      Usuń
    5. Ania owszem facet w opowiadaniu baraszkował sobie z dwoma kobitkami ,ale trzeba zauważyć ,że został nieźle zgwałcony a hersztem tej bandy kanibali była kobieta ta starsza z bliznami . Czyli w poście Pkanalii zaistniało ,że się tak wyrażę równouprawnienie ;-)

      Usuń
    6. Ale ta starsza z prypciem na nosie go nie gwalcila przeciez? Jakie to rownouprawnienie? Zrobili to junacy- gwalt, sex ..wszystko dla facetow... nawet faceci dla facetow sa w stanie sie psowiecic. Co z tego, ze stara pomachala troche kijem i wypowoddziala jakies magiczne slowa.... stara czarownica, nic wiecej. Z pewnoscia sie bali, to jej ustepowali i sie sluchali, ale juz do zabawiania sie z nia, jakos tak nie teges bylo?

      Autor mowi tylko, ze stare baby sa niefajne i jaki tu szacun dla kobiecego gatunku? Albo sluza do zabawy facetom ( te mlode oczywiscie), albo sa stare , suche i paskudne...
      Przyjrzyj sie jak on patrzy na kobieca plec i jej uzytecznosc, funkcje i role w spoleczenstwie? :))) Genderu to tu nie bedzie. On tworzy podwaliny dla chrzescijanskiego swiata. Z czasem trzeba bedzie sie rozplodzic, z czasem kobieta ze wzgledu na to ze slabsza bedzie przymuszana za kozy do malzenstwa...trzeba sie takiemu swiatu sprzeciwiac.

      Usuń
    7. Nie kwestionuję elementów patriarchalnych w opowiadaniu PKanalii, ale gdyby zamiast tego zjedzonego faceta było dwóch facetów i jedna kobieta to niezależnie, kto byłby tą aktywniejszą stroną w baraszkowaniu dopatrzylibyśmy się znamion gwałtu, albo tego jak to facetom fajnie jest, że się bawią we dwóch z lasencją. Gdyby znowu zamiast tej kobiety z tatuażem był facet a gwałciły faceta same kobitki to byśmy się dopatrywały, że facet znów rządzi i karze babom się zapłodnić, bo sam już zapładniać nie bardzo może. To samo byłoby gdyby banda kanibali składała się z samych kobiet to wtedy znowu byłoby, że kobitki to modliszki i gwałcą w celach zapłodnienia tak czy siak nie dopatrzyłybyśmy się Gender;-)


      Usuń
    8. W swiecie przedstawionym przez autora nie ma mowy o rownouprawnieniu, ideach gender, feminizmie i tych innych. Tam nie dziala prawo na zasadach jakie my znamy, tam dziala prawo naturalne, czyli prawo silniejszego. Tak, jak w swiecie zwierzat. Nie ma ludzkiej moralnosci. Jest moralnosc oparta na podstawowych potrzebach. Nie ma mowy o winie i karze- tacy ludzie jakbys zaczela im o rownouprawnieniu chrzanic to by cie z pewnoscia zjedli, nie kumajac o co biega. Kto silniejszy ten zjada i prezywa. Tam ludzie zyja jak zwierzeta. Jeden wielki lancuch pokarmowy. Nie ma miejsca na ludzkie odruchy typu ( litosc, zal, przywiazanie, przyjazn zaufanie, nie mowiac juz nic o milosci. tam milosc to moze kopulacja? ...) Dzisiaj jestes, jutro cie nie ma. I jak tu sie przywiazywac? Jestes z kims na dana chwile, a za moment trzeba szukac czegos- kogos innego.

      Nie dopatrzysz sie tu genderu. Nie da rady, ale poniewaz ludzie maja tendencje do organizowania sie, czyli beda szukac za jakis "moment" zasad, beda szukac czegos co bedzie ujednolicac. Pominmy chore jednostki , jak taka chora jednostka ( z naszego cywilizowanego punktu patrzenia na zycie) stanie na czele plemienia to bedzie i kanibalizm przyzwolony, wazne aby przezyc, czyli trzeba w takim swiecie jesc wszystko co sie zjesc da i sie rusza.
      Ot- zaspokojenie podstawowych potrzeb tak, jak u zwierzat- najesc sie, pobzykac, wyproznic i dobrze wyspac....

      A jezeli chodzi o ta wyzsza moralnosc panujaca w swiecie zwierzat. Wiesz jak funkcjonuje stado lwie? Tam samcy to mafiozi, a samice zaperdalaja na ich utrzymanie. Nie dosc , ze urodzily i musza wykarmic mlode , czyli poluja bez ustanku- zuzywajac sie, to na dodatek samca trutnia trzeba wykarmic , bo daje ochrone- niby ochrone.
      No i jezeli bedziemy podpatrywac swiat zwierzat i bedziemy go chciec do naszej ludzkiej ( myslacej ) mentalnosc porownywac to.... slabszy jest stracony. Oczywiscie ja nie chce wtedy byc tym slabszym. np.: samica w stadzie lwow.

      Usuń
    9. @Ania...
      tam gdzie są jacyś ludzie, tam jest jakaś ludzka moralność... a właściwie tyle moralności, ilu ludzi... tak było, jest i będzie, zawsze, niezależnie od czasów w których ci ludzie żyją...
      ale faktycznie takie pojęcia jak gender, czy feminizm w tym świecie zapewne nie istnieją... pominę już kwestię, że obecnie rozmaicie bywają rozumiane, to mają one sens w określonych uwarunkowaniach społecznych... generalnie chodziło o to, by pokazać świat, w którym mnóstwo pojęć utraciło sens, choćby ten wspomniany w którymś miejscu kalendarz...
      ...
      w tym momencie okazuje się ciekawą sprawą, dlaczego jeden z bohaterów krzyknął ze zgrozą, gdy uświadomił sobie prawdopodobny zgon swoich kobiet... czy z powodu miłości, czy z żalu po utracie rodziny, czy z rozpaczy, że nie będzie miał z kim kopulować przez pewien czas...
      rzecz jasna na to pytanie nie istnieje jednoznaczna odpowiedź, każdy musi sobie ją dośpiewać sam...
      ...
      natomiast samo pytanie "ta miłość to kopulacja?" jest bardzo ciekawe... sporo tu zależy od tego, jakie znaczenie w życiu ma dla kogoś owa "kopulacja"... tak naprawdę, to owo pytanie kompletnie nie ma sensu... ma sens jedynie dla kogoś, dla którego owa "kopulacja" nie ma w życiu zbyt wielkiego znaczenia... taki ktoś zwykle deprecjonuje tą kopulację, jej rolę w miłości, na przykład tak ją nazywając, naukowo, bez emocji... i wydaje się, że nie ma zbytniego znaczenia powód... jedni mają po prostu niskie libido od urodzenia, innym wbito do głowy, ze kopulacja jest be i należy jej się bać, jeszcze inni z kolei mają jakiś problem ze sobą w związku z tą kopulacją, więc wypierają z umysłu jej znaczenie, ale jak wspomniałem to są już nieistotne detale...

      Usuń
    10. Ania i PKanalia
      Na samym początku przez pewien okres czasu byłaby taka jazda bez trzymanki dla każdego a potem znowu pewnie by starano się wprowadzić patriarchalne relacje i pseudo morale tworząc do tego ideologie, jaka by im pasowała.
      A co do tej kopulacji, Zwróćcie uwagę na jedną rzecz w dyskusjach o seksie nigdy nie mówi się o przyjemności kobiet. Jest chłop i musi ogarnąć dwie kobiety to się mówi, ze ma dobrze, bo nieźle się zabawia , ale jakby była sytuacja odwrotna jest dwóch lub trzech mężczyzn i jedna kobieta, którzy sobie baraszkują to nikt nie powie, ze fajnie takiej kobiecie, bo się trzech facetów nią zajmuje, ale raczej pomyślimy o jej wykorzystaniu przez owych mężczyzn i o gwałcie.
      Wyobrażenie jest takie jakby kobiety nie mogły, nie powinny odczuwać przyjemności z seksu zarówno, gdy są stroną aktywną czy też przez jakiś czas bierną, bo mężczyzna dobrze jej robi.
      Konserwatyści uważają pewnie, że kobiety seks uprawiają tylko po to, aby mężczyzna ją zapłodnił a szczytem jej marzeń i największym orgazmem, jaki może przeżyć jest akt porodu. Masakra jakaś.

      Usuń
    11. Bardzo mnie drazni , od jakiegos czasu, nazywanie ludzi gatunkiem gorszym niz zwierzeta lub nagimi, agresywnymi malpami.
      Fakt- mamy ciala podlegajace pewnym potrzebom fizjologicznym. Prawda jest, ze te potrzeby sa takie same, jakie odczuwaja i zaspakajaja zwierzeta. Roznica jednak miedzy swiatem zwierzecym a ludzkim polega na tym, ze czlowiek kiedy zaspokoi potrzeby nizszego rzedu, wtedy pragnie wyzej... Pojawiaja sie potrzeby wyzszego rzedu, ktore u zwierzat nie maja szans sie rozwinac. Czlowiek pragnie przyjazni, milosci, pojawia sie tez potrzeba tworzeni...tego zwierzeta nie odczuwaja. Zyja na poziomie potrzeb nizszego rzedu. Nie podskocza wyzej.

      Rozni nas jeszcze posiadanie swiadomosci. Swiadomosc przyszlosci.

      Nie przecze, ze jezeli czlowieka wsadzi sie w ekstremalne warunki bedzie funkcjonowal na tych zwierzecych, pierwotnych zachowaniach. I o tym opowiada swiat, ktory przedstawiles. I on mi sie nie podoba, Ekstremum. Walka o przezycie. Tak bylo w Oswiecimiu, tak jest w obozach w Korei...tam walczylo sie/ walczy o zaspokojenie bierzacych potrzeb nizszego rzedu. Ludzie funkcjonuja na emocjach takich jak strachu, lek, brak poczucia bezpieczenstwa. Jak ktos bedzie chcial udowodnic nam nasza zwierzecosc , wtedy niech nas wsadzi w swiat z Mad Maxa. Tak, jak ty zrobiles to w swojej opowiesci. Uciekajacy z obozow na Syberii tez brali z soba zywnosc, byl nia najslabszy z grupy, potem umieral i mozna go bylo zjesc.

      Zwierze nie uczyni sobie ziemii poddana. A czlowiek jakby nie bylo jest tym gatunkiem ktory dazy, jednak dazy, do rownouprawnienia, sprawiedliwosci, demokracji, milosci, przyjazni, stalosci....

      Kopulacja to kopulacja. Nie filozofuj na jej temat. Wiadomo jak jest. Moze byc aktem ulzenia sobie i zaspokojenia tylko pewnej fizjologicznej potrzeby, moze ( nie musi) byc wyrazem milosci. Dwie baby i jeden facet. To milosc , czy zbiorowe zaspakajanie swych patrzeb fizjologicznych? Milosc to rodzaj intymnosci, wedlug mnie- gdzie tu intymnosci w grupie? No ale kazdy jest inny.
      Poza tym powinienes wziasc pod uwage, ze ja patrze z innej perspektywy. Facet czasami za "warunek" pojawienia sie milosci uznaje bliskosc seksualna z kobieta, Bez seksu nie ma mowy, u niektorych ( wiekszosci) facetow o zaangazowanniu sie w dana kobiete. Albo sie bzykaja i on wtedy tworzy relacje bliskosci, a jak sie nie bzykaja- nie ma na bliskosc ( milosc) szans. Kobieta w 80% przypadkow nie nazwie aktu seksualnego miloscia- nie od tego bedzie chciala rozpoczac budowanie zwiazku. Seks moze byc wyrazem milosci, ale przeciez nie musi.
      W wersjach ekstremalnych, slyszalam zwroty "Facet kocha penisem". Kobieta niestety nie rozumie tego, bo nie ma penisa.

      Usuń
    12. @ Julinne
      Ja ciebie nie kumam. Porod szczyt rozkoszy? Wez dziewczyno, bo wysiadam. Oczywiscie moze na 1000000 jakas taka sie znajdzie i w tym momencie rozkosz przezyje, bo potrzebuje wyjatkowo silnych bodzcow. Ale zauwaz tez, ze potrzeba macierzynstwa tkwi w bardzo wielu panaich. Cos jest na rzeczy, bo moze (ty oczywiscie jestes wyjatkiem jak i kilka jeszcze pan, tym chlubnym, ma sie rozumiec wyjatkiem, ktory przed posiadaniem potomstwa sie broni jak moze) istniej taki niechlubny w nas unstynkt , ktory dazy do rozwiniecia tego macierzynstwa. czyli co? Koltunki jedne? Z pewnoscia rozmnazajace sie na morgi chrzescijanki uwalone chrzescijanska ideoligia? Przeciez to koltunstwo, nazwijmy tak to szumie, tkwi w kobiuetach bez wzgledu na kolor skory, oczu, wyznawana religie...sa i ateistki, ktore tak chca potomstwa, ze szaleja lecza sie, swa nieplodnisc i te inne....

      Baraszkownaie seksualne to baraszkowanie seksualne, W grupach trojkatach, wymienianiem sie partnerami. Maz raz Zone, potem jej kolezanke i to przy niej, bo ja to jara, albo jego jara...ale czy to milosc, czy doskonalenia techniki i zaspakajanie drzeniacych w nas fantazji?
      Akt seksualny, tak to nazwijmy, jezeli ma byc nazwany miloscia to pwoinien byc przezyty bardzo gleboko i wydaje mi sie, ze intymnie. Choc bywaja i tacy , ze im wiecej tym bardziej intymnie.

      Usuń
    13. Jak czytam wypowiedzi niektórych konserwatystek to mam wrażenie, że dla nich poród jest szczytem rozkoszy i największym celem życiowym. Bywają w tych swoich poglądach naprawdę obrzydliwe, bo mężczyzn traktują instrumentalnie, jako takich byków rozpłodowych, których najpierw należy rzecz jasna po bożemu zaciągnąć pod ołtarz oczywiście udając uczucie i miłość. ( Oczywiście mężczyźni także bywają skurwysynami, ale dziś sobie ten temat darujmy)
      Z tego typu podejścia tworzy się obraz kobiety nieodczuwającej przyjemności z seksu, która tych potrzeb nie posiada a miłość fizyczną traktuje niemal jak gwałt jest jedynie wstanie ją zaakceptować, kiedy będą spełnione restrykcyjne, specyficzne warunki. Taki obraz seksu mają kobiety, ale także mężczyźni może stąd w krajach muzułmańskich wyżyna się dziewczynkom waginy uważając, że dla kobiety ta przyjemność jest zbędna a nawet groźna. Katolicy załatwili tą sprawę inaczej demonizowali seks i przyjemności z niej wynikającej i nieźle im się udało.
      Natomiast, jeśli Aniu chodzi o męskiego penisa owszem nie mamy penisów, ale mamy coś znacznie lepszego waginę i wielokrotne e orgazmy bez potrzeby jakiegokolwiek odpoczynku po wytrysku jak mają mężczyźni. Może pora zacząć to doceniać?

      Usuń
    14. Jeśli chodzi o kwestie zwierząt to chodziło mi o to, ze nie mają one genu destrukcja jak ludzie, nie zniszczą tego, co zbudowały, nie niszczą swojego świata a człowiek tak. Co z tego, że my myślimy o przyszłości, ze potrafimy budować cywilizacje, że niby mamy większy iloraz inteligencji, ale zawsze po jakimś czasie, epokach wracamy do początku i zaczynamy się degradować a nasze cywilizacje upadają. O feminizmie w świcie zwierząt sobie darujmy.
      Jeśli chodzi o facetów zapewne sex ma dla nich większe znaczenie może, dlatego, że mogą sobie na to kulturowo pozwolić, mogą zdobywać swobodnie doświadczenia seksualne z wieloma kobietami .Kobiety nie, bo jak kobieta zacznie zdobywać doświadczenia to wtedy zacznie się na nią nagonka zarówno ze strony kobiet, ale także mężczyzn. Mężczyźni po prostu przyznają się łatwiej do swoich seksualnych potrzeb , bo mogą to zrobić , my kobiety raczej nie.

      Usuń
    15. @Ania...
      w meritum Twojej dyskusji z Julianne nie wtrącam się, ale mam uwagę natury formalnej... cytuję:
      "(ty oczywiscie jestes wyjatkiem jak i kilka jeszcze pan, tym chlubnym, ma sie rozumiec wyjatkiem, ktory przed posiadaniem potomstwa sie broni jak moze)"...
      tak na tym forum nie rozmawiamy... spekulacje i domniemania na temat osoby rozmówcy to specjalność dyskusji na różnych burackich forach blogowych, tu wymagany jest wyższy poziom...
      to, że moja uwaga pada za późno /wcześniej to przegapiłem/, to, że czasem dopuszczam pewien luz, oraz to, że Ciebie traktuję czasem bardziej ulgowo, nie oznacza, by odpuszczać sobie trzymanie tego wyższego poziomu...
      komentarz oczywiście zostaje...

      Usuń
    16. @@Ania, Julianne, PKanalia
      Kilka uwag teroretycznych. Piotr przedstawił tu fikcję literacką, która, mimo pułapek dosłowności, nie jest kłamstwem czy manipulacją, lecz kreacją. Krytyk każdy tekst interpretuje, czytelnik zaś konkretyzuje, przykładając do fikcji swoje własne przekonania, doświadczenia i gusta.
      I tutaj wszystko mi się zgadza!

      Usuń
  16. Przerażająca wizja życia w drodze do śmierci... Matuchno takie umieranie musi boleć
    http://zolza73.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu się pojawia filozoficzne pytanie, czy Matuchnę Ziemię to umieranie boli...

      Usuń
  17. Anonimowy10/2/17 21:12

    Piotrze w jakim celu napisałeś to "opowiadanie"? Dla zabawy? Dla poćwiczenia klikania? Od strony warsztatowej jest bardzo, bardzo słabiutkie - myślę, że masz tego świadomość. Estetycznie także trudno byłoby je obronić. Oryginalnością też nie grzeszy. Jakiegoś tzw. ukrytego sensu nie potrafię w nim dostrzec. Przeczytanie tego czegoś uważam za stratę czasu. Przykro mi :(


    Gallus Anonimus 2.0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. recenzja zaiste miażdżąca, nie pozostawiająca suchej nitki na autorze... kubeł zimnej wody budzący ze słodkiego snu zesłanego wcześniej przez innego recenzenta na tym forum... ale takie recenzje są ważne, pod warunkiem, że nie są pisane "po złości"...
      cel?... powiedzmy, że /m.in./ pedagogiczny, choć bez zbyt wielkiej wiary w skuteczność tej pedagogiki...
      co do kwestii warsztatowych, to zachwycony swoim dziełkiem nie jestem, ale...
      przez kilka lat obijałem się na blogu w temacie tworzenia takich kompozycji i zapragnąłem jakoś tą przerwę przerwać... gdybym czekał dłużej mogło by być jeszcze gorzej...
      co do estetyki, to nie widzę sensu dyskutowania o gustach... zaś to, jak sobie organizujesz spędzanie czasu kompletnie mnie nie interesuje...

      Usuń
    2. @Gallus Anonimus 2.0
      Opinia warta funta wiadomo czego, bo nie jest w żaden sposób merytorycznie uzasadniona. Mam tu na myśli narzędzaia krytyki litrackiej, a nie mniemanologię!

      Usuń
  18. Twoje opowiadanie jest przerażające zwłaszcza watek kanibalizmu i rozszarpywania ludzkiego ciała, ( chociaż uśmiałam się jak zrobiłeś wkręt feministyczny z tym gwałtem na mężczyźnie a nie tradycyjnie na kobiecie) Smutne jest jednak to, że ludzkość zawsze miała gen destrukcji, zniszczenia, co prawda za wszelką cenę próbuje trzymać się jakiś ideologii nawet najbardziej chorych tylko po to, aby ten gen zniszczenia w nich się nie ujawnił, bo powiedzmy sobie szczerze gdybyśmy powrócili do czasów przed cywilizacyjnych życie na takiej ziemi niewiele różniłoby się od tego, co nasiałeś.
    Jesteśmy, jako ludzie najgorszym gatunkiem na tej planecie destrukcyjnym, niszczącym, degradującym ziemie, przyrodę a nawet siebie nawzajem. Zwierzęta stoją nad nami wyżej, chociaż my lubimy stawać nasz gatunek na piedestale twierdząc, że ludzie są najinteligentniejsi z gatunków przebywających na ziemi. Tylko o dziwo zawsze prędzej czy później wracamy do punktu wyjścia chyba niewiele się ucząc. Co bardziej bojaźliwi boją się zmian wkładając pancerz konserwatyzmu i aktualnej ideologii religii monoteistycznych, które jak wiemy są totalnie przeciwne przyrodzie i naturze a inni chcą ten pancerz zniszczyć, nie boją się zmian, chcą wolności, chociaż wbrew pozorom też nienajlepiej może się to skończyć. Niedawno przeczytałam, że naukowcy połączyli komórki ludzkie ze świniami. Niby może przydać się to do przeszczepów, ale jeśli wyjdzie to spod kontroli to na pewno skończy się to różnymi nieetycznymi ekserymetami np. tworzenie pół człowieka pół zwierzęcia.Abstrakcyjne, ale jednak realne.
    Jakie jest wyjcie myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie jednej religii światowej a najlepszą religią jest Buddyzm. Jest to system, który niszczy lęki, daje wolność bez pancerza konserwatywnego a jednocześnie daje szanse zachowania tego genu destrukcji w ryzach a z czasem jego totalnego zlikwidowania. Inne systemy religie to ciągle błądzenie we mgle wpadanie albo w sztywność albo w totalne ze zdegenerowanie pod płaszczykiem nowoczesności, czyli koło się zamyka.
    http://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/naukowcy-stworzyli-krzyzowke-swini-i-czlowieka/k9qbxe1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak dokładniej, to nie jest to kwestia religii, tylko systemu wartości, filozofii życia, a co za tym idzie ideologii, które są w danej religii umocowane i które w perspektywie dłuższego dystansu są samobójcze dla gatunku ludzkiego... trochę to próbuje odkręcać obecny papież Franciszek na swoim podwórku, ale obawiam się, że jest to już mocno za późno...
      najprościej ten temat ogarnięty jest w co poniektórych religiach rodzimych, naturalnych... tam człowiek jest postrzegany nie jako właściciel, lecz element Natury i jest jasne, że gdy zaczyna ją niszczyć, niszczy siebie...
      niezły jest taoizm ze swoim holistycznym paradygmatem percepcji świata... buddyzm /filozofia buddyjska/ również jest super, tylko w niej się startuje z nieco innego punktu... chodzi w tym o minimalizację potrzeb, kontrolę nad nimi we własnym interesie, zaś przyjazny stosunek do Natury jest już tego logiczną konsekwencją...
      ...
      rzecz jasna nie oznacza to wszystko, by ludzie wcale nie ingerowali w Naturę, w końcu mają do tego takie samo prawo, jak inne składniki tej Natury... problem w tym, gdzie jest dopuszczalna granica tej ingerencji, bo to, że już dawno została przekroczona nie jest żadną tajemnicą...
      ...
      do wprowadzania jednej religii światowej, czy czegoś w tym guście mam stosunek zdecydowanie nieufny... zawsze wtedy kogoś korci, by ten proces przyspieszyć i wychodzi jak zwykle...

      Usuń
    2. @ Julianne
      Kiedy czytam, fragmenty twej produkcji tego typu :

      "Jesteśmy, jako ludzie najgorszym gatunkiem na tej planecie destrukcyjnym, niszczącym, degradującym ziemie, przyrodę a nawet siebie nawzajem. Zwierzęta stoją nad nami wyżej, chociaż my lubimy stawać nasz gatunek na piedestale twierdząc, że ludzie są najinteligentniejsi z gatunków przebywających na ziemi. "

      To mi sie haselka globalistow przypominaja

      Nawet w prac u szefow jak cos nie idzie to nie wina materialu, oszczednosci szefa ( bo zakupuje towar drugiego gatunku i powiedzmy, ze z niego chce produkowac cos w pierwszym gatunek), maszyn...to wina pracownikow. Wina ludzi. Ludzie -najgorsze malpy na planecie Ziemia.

      Przy twojej wypowiedzi, przypomiala mi sie na dodatek krytyka filmu "Avatar" przeprowadzona przez Alexa Jonesa.

      https://youtu.be/DLdsKFmyWV8

      A z ta jedna swiatowa religia to ... zostawmy ten temat.

      Usuń
    3. Pkanalia
      Religie naturalne rodzime dopiero się odradzają nie mają one świętych ksiąg no może oprócz hinduizmu, więc nie mogą stać się religią światową. Jedynie Buddyzm i Taoizm mają szanse tą światową religia się stać .Oczywiście nie chodzi o to, aby zmuszać kogoś do danej religii, ale żeby ją świadomie promować. Dziś w Europie promują obrzydliwa ideologię Islamu , co spowoduję upadek cywilizacji zachodu .A gdyby, np. zaproszono Hindusów lub promowano Buddyzm to rzeczywiście ubogacilibyśmy nasz kontynent..

      Usuń
    4. Ania
      No nie bardzo Aniu Holokaust , wojny światowe , tortury , gwałty , zabójstwa dla samych zabójstw , eksperymenty ,na ludziach ,które zapewne mają miejsce to dzieła ludzkiego gatunku . Zwierzęta zabijają ,żeby przeżyć , nie zabijają dla przyjemności a jak rozrywają swoją ofiarę to raczej humanitarnie a nie kroją czy znęcają się na żywca .
      Uważamy się za najlepszy gatunek na ziemi bo wierzymy w Boga oraz rozwijamy cywilizacje chociaż zawsze wracamy prędzej czy później do tego samego punktu czyli czasów archaicznych , średniowiecznych .Dzisiaj Europa upada , bo Angela Merkel i jej poplecznicy zaprosili bydło do Europy ,świadomie , bo nie wierzę w aż takie skretynienie polityków. Degradujemy się i wracamy do średniowiecza tego żaden gatunek zwierząt by nie zrobił a człowiek tak .

      Usuń
    5. @Julianne...
      akurat z tym zapraszaniem Hindusów to bym za bardzo nie szalał, bo w Indiach buddyzm raczej nie funkcjonuje jako religia... ale to jest akurat kompletnie nieistotne...
      ...
      w skrócie powiem, że nie ma za bardzo sensu mówić o religiach, lepiej mówić o wartościach, które taka, czy inna religia może wnosić do świata... na pewno nie jest istotne, czy ktoś ma wierzyć w boskość pokiereszowanej laleczki rozpiętej na patykach, czy w uśmiechniętego brzuchacza, czy w drewniany pal z dziobem i rogami, czy w inne jakieś tam twory ludzkich rąk i umysłów... także warstwa eschatologiczna, czyli to całe pieprzenie, co się z kimś zadzieje, gdy już przestanie istnieć i dlaczego tak ma się zadziać...
      weźmy takie chrześcijaństwo, tak popularne w tzw. "euroatlantyckim" kręgu kulturowym... religia może dobra dla mentalnych niewolników i przeróżnych innych frustratów, w swojej istocie jednak szkodliwa dla psychiki z tym swoim kultem cierpienia i wkręcaniem człowieka w poczucie winy... w warstwie doktrynalnej mająca los Ziemi kompletnie gdzieś... ale z drugiej strony, nauki proroka /nauczyciela, czy jak to tam nazwać/ Jezusa o tym, że niegłupio jest być miłym dla innych ludzi trudno uznać za szkodliwe, pod warunkiem, że nie są brane zbyt dosłownie... oczywiście można mieć pretensje do tego proroka, że niewiele poświęcił energii kwestii kobiet, ale bądźmy wyrozumiali, realia kulturowe, w których funkcjonował musiały go przerosnąć...
      religie rodzime wydają się być przy tym bardziej okay, jeśli chodzi o doktrynę dbającą o Ziemię... ale trzeba pamiętać, że również funkcjonowały w pewnych realiach... rodzime bozie raczej mało się zajmowały problemami, które ludzie tworzyli sami sobie i pomiędzy sobą, co akurat jest raczejokay... ale mimo to ówczesne społeczności potrafiły być nieraz bardzo totalitarne w sferze wolności i prywatności...
      za to kwestią samych ludzi, ich umysłów zajął się kiedyś Buddha... jego nauki nie tworzą żadnej religii, to czysta nauka, dopiero później zostały wpisane w pewien kontekst religijny /czasem niestety spychając na bok istotę rzeczy/... wartością jest w tym wszystkim, że pomimo tego nie uległy one degeneracji i odrzuciwszy religijny kontekst mogą znakomicie pomóc w rozwoju jednostki... zwłaszcza, że oferują niezłe narzędzia do tegoż...
      pewien problem jest z islamem... warstwa religijna, ezoteryczna, jest w nim dość cienka, choć można ją uznać za dość trafną /idea bezpostaciowej, nieuchwytnej zmysłami bozi/, ale doktryna skupia się głównie na sprawach międzyludzkich i proponuje mocno totalitarne rozwiązanie... o Ziemi, o ekologii tam mowy nie ma, ale nie ma w tym nic dziwnego, skoro rozwinęła się wśród ludów koczowniczych funkcjonujących na pustyni zgodnie z zasadą "nasrać i uciec"... do tego jeszcze ten fatalizm w tej doktrynie zawarty...
      i tak dalej...
      religii i doktryn /filozofii, ideologii/ w nich umocowanych jest mnóstwo... nic tylko brać i przebierać, każdy w każdej może coś znaleźć dla siebie...
      /mnie prywatnie bardzo jara w doktrynie islamu pozytywny stosunek do kotów :)/...
      tylko nie ma żadnej doktryny uniwersalnej, żadnego uniwersalnego systemu wartości... nawet, gdy za priorytet uznamy dobro Ziemi, to naprawdę nie jest to proste zadanie, by stworzyć doktrynę /filozofię, ideologię/ na tym priorytecie opartą... jedyne, co można zrobić, to samemu poszukiwać prawdy naukowej, a potem edukować, czyli informować i prowokować nagie małpy do używania mózgu... każda próba narzucania innym swojej jedynej słusznej słuszności to mniejszy lub większy syf...

      Usuń
    6. Pisząc o hinduizmie miałam na myśli to, że Hindusi łatwo asymilują się z innymi narodami zwłaszcza jak do danego kraju przyjeżdżają , nie wprowadzają swoich zwyczajów np. palenia zon, nie są zagrożeniem jak islamiści. Po jakimś czasie oni zapewne zrezygnowaliby z tego barbarzyńskiego zwyczaju a my moglibyśmy parę pozytywnych rzeczy wziąć z ich religi czy kultury. To byłoby wzajemne siebie ubogacanie. Islam nie ma nic do zaoferowania a i sam niczego nie chcę się nauczyć. Z resztą twojej wypowiedzi się zgadzam.

      Usuń
    7. @Julianne...
      nie pisałaś o hinduizmie, tylko o Hindusach /mieszkańcach Indii/ i buddyzmie... hinduizm to osobna bajka... tak jeśli chodzi o ścisłość i żeby było śmieszniej, to w Indiach jest sporo wyznawców islamu...
      i może na tym się zatrzymamy... na temat zbytniego uogólniania w temacie religij i nie tylko planuję napisać osobny post, więc będzie wtedy okazja nadyskutować się...

      @Ania...
      przegięłaś, więc Twój komentarz poleciał w kosmos... nie ze względu na treść, ale na sposób dyskusji, którego na tym forum raczej się nie toleruje... nawet biorąc poprawkę na... zresztą mniejsza z tym...
      zapraszam następnym razem, gdy ochłoniesz...

      Usuń
  19. Anonimowy12/2/17 19:53

    La Voz de la República de San Escobar - Głos Republiki San Escobar

    Ambasador Pełnomocny i Nadzwyczajny Jefe i Caudillo Republiki San Escobar
    prof. dr hab.
    J. Maria Jose de San Trinidad y de Todos los Santos
    http://sanescobariano.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skoro przepuściliśmy już hejt podczas moderacji w ramach sporadycznego kaprysu, to przepuścimy i spam... po prostu pomysł tego bloga nie jest zły, choć rzecz jasna za wcześnie jeszcze na bardziej zaawansowane oceny... poczekamy, zobaczymy, co dalej...

      Usuń
  20. Dobre. Często miewam podobne wizje przyszłości, ale chyba nie umiałabym ich tak plastycznie opisać. Miejmy jednak nadzieję że ten czarny scenariusz się nie spełni, że homo sapiens się otrząśnie z marazmu i zaniecha wandalizmu globalnego. Widać że seks to silny instynkt, skoro w takich spartańskich warunkach jeszcze im się chciało...;) pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe, jak u nich wygląda spartańskość, z ich punktu widzenia... być może jest to kolejne pojęcie, które straciło swój sens...
      pozdro :)...

      Usuń
  21. Wizja apokaliptyczna i mroczna strasznie, ale muszę przyznać, że wciągnęła mnie od pierwszych wersów.
    Potworności, ale jakby i dziś nieobce naturze ludzkiej, zwierzęcej, ziemskiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak sobie teraz pomyślałem, czy w dziedzinie "potworności" można wymyślić coś naprawdę nowego...

      Usuń
  22. Nie dziwię się, że jesteś z tego dumny. Bardzo przejmujące, obrazowe, choć pozostawiające wystarczające pole dla wyobraźni, by nazwać to sztuką. Jest akcja, jest tajemnica, są emocje. Godne druku!

    OdpowiedzUsuń
  23. ŁAŁ, ale to jest DOBRE!!! Mocne, świetnie napisane... naprawdę wszystko zobaczyłam... Serio, zajebiste! <3
    A tę perspektywę kota na początku to już w ogóle szanuję w opór! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do postaci kota trochę pozowała mi nasza Kota, co prawda nie ma zmutowanych uszu, mimo wszystko jednak uwielbiam patrzeć, jak siedzi na parapecie i porusza tymi swoimi antenami, którym żaden akustyczny szmer nie umknie...

      Usuń
    2. Cudownie się w nią wcieliłeś! :) Ja w koty jestem początkująca, wbrew pozorom ;), ale te zachowania i reakcje, które opisałeś, wychwyciłam od razu! :D
      I naprawdę, NAPRAWDĘ cały tekst genialny...

      Usuń
  24. Tak to jest, że przyszłość coraz częściej widzimy w ciemnych barwach... Ale opowiadanie mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń