
- Nie czujesz wzdrygnięć mocy?
- Czuję, tak pytam tylko dla podtrzymania rozmowy.
- Deadline piętnastego, ale skończą wcześniej.
- Korci mnie Niteczko, aby sprawdzić twoje czary.
- Co chcesz zrobić?
- Nic. Tylko podejdę bliżej, uśmiechnę się, powdzięczę...
- To śmiało Ruda, cycki im jeszcze pokaż.
- A może nie? Dołożyłam do tego, współzainwestowałam.
- No to co?
- Odrywanie ich od pracy byłoby aktem samosabotażu.
- Może faktycznie nie próbuj, mogłabyś się oszukać. Głupio by ci się zrobiło, że na taką mega dżagę nie spojrzą panowie budowlani. Naprawdę mocno ich zauroczyłam, kochają tylko robotę, więc możesz im wszystko pokazać. Tylko ci zmarznie tu, czy tam, tyle będzie twojego.
- Dobra, przekonałaś mnie, meteorologicznie. Za zimno na takie testy.
Tak oto się przekomarzając Anita i Roxy dokończyły lustracji placu budowy sabatorium na terenie posesji. Nie miał to być żaden pałac, tylko co najwyżej taki porządniejszy baraczek, ale nic więcej nie było trzeba, to wystarczało.
- Chodź, zobaczysz herbarium, tam dziś nikt nie robi.
- Czemu?
- Czekamy na jeden zestaw lamp. Kurier się spóźnia, nic nie wyczaruję. Ale wszystko jest już prawie gotowe, zero pośpiechu.
Gdy podeszły bliżej Roxy nie ukrywała zdziwienia:
- Myślałam, że to będzie szklarnia.
- Szklany jest tylko dach. Ściany są z płyty wyłożone folią.
- Folią?
- Taką odblaskową, ogrodniczą. Chodź do środka.
Gdy weszły Ruda spojrzała do góry.
- Już są jakieś. To nie są lampy?
- Jeden rodzaj. Potrzebny jeszcze drugi. Ale na lampach ja już się nie znam. Kaśka wybierała, tak żeby było optymalnie.
- Kaśka?
- Ty dołożyłaś tam, ona tu. To ma prawo porządzić. Zwłaszcza, że lepiej się orientuje, jak urządzić taki growhouse. Za to dostanie trochę miejsca.
- Ale na razie pusto tu jakoś?
- Pierwsze doniczki dopiero jak wszystko będzie gotowe.
- Samo Zioło?
- Coś ty, tego to akurat niewiele będzie. Przecież mam swoje uprawy na zewnątrz, tu najwyżej parę takich ekstra krzaczków dziwniejszych odmian.
- To co jeszcze tu planujesz pouprawiać? Może by tak tego, jak mu tam, Meskalito? Kaktusa peyotlowego?
- Będzie kilka roślinek, takich do czarów. Ale lofofora to akurat może nie bardzo. Mimo to spróbuję, tak raczej dla sportu.
- Dlaczego nie bardzo?
- Sam kaktus tu urośnie, nawet dorodny. Ale cukru w cukrze to raczej nie można oczekiwać. Ten pociąg nie pojedzie.
- Ale czemu tak?
- Takie są doświadczenia wszystkich kaktusomaniaków. Można tej roślince stworzyć świetne warunki, ale gleba, na której rośnie tam, gdzie rośnie jest nie do podrobienia. To ona właśnie decyduje, że ten kaktus kręci.
- No tak, a zaczarować nie da rady. Podstawy teorii magii, strona...
- Tak, strona któraś tam. Napatrzyłaś się? To chodźmy na kawencję.
Gdy już siedziały w salonie domu Anity przy świeżo zaparzonej kawie, Roxy nabijając waporyzer Zielem spytała:
- Wiesz, czego nie zrobiłyśmy?
- Chyba wiem, ale to nie było konieczne. Zagarnęłyśmy maksimum terenu pod to sabatorium, więcej nie było takiej opcji.
- No tak, ale dobrze wiedzieć, ile cip tam się zmieści, tak?
- A ile mamy zgłoszeń na letni sabat?
- Do mnie dzwoniły już trzy, a jeszcze miesiąc czasu.
- Dobrze, mamy wymiary, to się policzy, ile tam nas wejdzie, tak chociaż na luzie, bez ścisku, bez dopychania kolanem.
- Już widzę tą kolejkę do kibla na sam koniec.
- Tak, to może być najdłuższa część programu.
- Może zamówimy parę tojtojek?
- Może. Ile to kosztuje?
- Pojęcia nie mam, ale w końcu od czego jest net? Poza tym pobierzemy jakieś wpisowe, to się zwróci. Na konwentach zawsze się płaci, choćby za wynajem obiektu. Za to na sabatach...
- Wiem, jak się robi na takich gromadnych sabatach.
- Ale jest jeszcze coś. Ja to mogłam jeszcze przegapić, ale ty, szefowa działu logistyki w swojej firmie powinnaś być wyczulona na takie rzeczy, tak?
- Niby na jakie?
- One wszystkie jakoś tu przyjadą, nie na miotłach bynajmniej. Większość zrobi to brykami, bryki zaś mają tak, że gdzieś je trzeba zaparkować.
- Czy to na pewno jest nasze zmartwienie?
- Trochę tak, trochę nie. Na pewno nie centralnie moje, to ty tu mieszkasz, nie ja, rejwach będzie na twojej dzielni.
- Nie dramatyzujmy. Kulminacja jest w sobotę, czwarta czterdzieści dwa rano. Siostry zlecą się do czwartej, rozjadą najpóźniej po siódmej. After party nie planujemy, tylko naszą imprezkę wieczorem, ale to jest sprawa bez związku. To zanim się sąsiedzi pobudzą, zauważą, że coś się dzieje, to nawet smród po tych autach nie zostanie.
- Pykaj.
Anita pyknęła Ziela i dodała:
- Dobrze, zróbmy to tak, że będziemy uprzedzać o marnych warunkach do parkowania, że może lepsza będzie jakaś inna opcja dojazdu. Ale nic poza tym, dorosłe dupy są, wiedzą, co zrobią.
- To tyle na razie w temacie.
Roxy siorbnęła nieco kawy i zakontynuowała:
- Ostatnio Mala mnie ujęła. Tuż przed ich wyjazdem.
- Jak to Mala. Ujmująca dziewczyna. A co zrobiła?
- Zadałam jej twoje pytanie...
- Moje pytanie?
- Kiedyś mówiłaś, że tak zapytałaś Borka na początku.
- Wiele mu zadawałam wtedy pytań. Wciąż jakieś zadaję.
- Czekaj. Spytałam Mali, czy Mirek wie, że ma przesrane?
- Dlaczego ma mieć przesrane?
- Bo od wiedźmy nie można tak sobie odejść, kiedy się chce.
- Aha, tamto. Ale to przecież był żart.
- Ja młodą zapytałam na poważnie.
- Co odpowiedziała?
- Że plotę bzdury.
- Mala ma zawsze trafne spotrzeżenia, to mądra foczka.
- I to było wszystko, co mi oznajmiła.
- Śliczne buźki mają lepsze zastosowanie, niż ich strzępienie.
- Mój Misiek by miał przesrane, gdyby tak sobie nagle oświadczył, że moje dziury już mu się znudziły i pora mu moczyć gdzie indziej.
- Ale to jest twoja cecha osobnicza, nie czarownicza. Tak naprawdę, to chyba żadna kobieta, także bezmocka nie lubi za bardzo specjalnie, gdy jej się zabiera ulubioną zabawkę.
- Albo źródło dochodów.
- Zgadza się, blachara to też jakaś baba. Naturalną jest wtedy chęć ukarania takiego rabusia. Tylko, że ma wtedy miejsce pewna osobliwość. Bo ten rabuś sam jest obiektem rabunku.
- Chyba jego fiut?
- Ale tak zintegrowany, że... Poza tym chłop nie wszystko robi fiutem, więc mam taki pogląd, że za bardzo uprościłaś temat.
- A czy twój Borek ma przesrane, gdyby...
- Nie wiem kochanie, po prostu nie wiem. Gdy się coś takiego wydarzy, to dopiero wtedy się dowiem, co zrobię. Kiedyś zresztą już tak miałam. Pewnie ci to już opowiadałam, ale może nie wszystkie aspekty.
- Czy to ta historia z tym, no...
- Tak z tym. Wysłał mi nagle esemesa, że cześć i poszedł sobie.
- Pamiętam, jak cię wtedy pocieszałam.
- Też pamiętam, było super. Ale nie mówiłam ci chyba wtedy, że stało się jeszcze coś. Otóż gdy przeczytałam tego esa, to nagle odeszła mi ochota na zabawę tą konkretną zabawką. Więc niby za co miałabym lamusa karać? Za pozbawienie mnie czegoś, czego ja już nie chcę?
- Brzmi logicznie, ale jednak humor miałaś wtedy zjebany.
- Emocje zawsze mają jakąś tam swoją bezwładność. Ale ja chcę jeszcze wrócić do czegoś. Mówisz mi, że twój Misiek miałby przesrane. Ja ci wierzę, ale powiedz mi lepiej, po kiego dzyndzla ty w ogóle o tym myślisz?
- Znaczy niby o czym?
- Aha, krótkotrwała nagle siadła? Bo to jest dobre Zioło.
- No...
Czarownice nagle zaniosły się niczym nie hamowanym śmiechem.
- Co odpowiedziała?
- Że plotę bzdury.
- Mala ma zawsze trafne spotrzeżenia, to mądra foczka.
- I to było wszystko, co mi oznajmiła.
- Śliczne buźki mają lepsze zastosowanie, niż ich strzępienie.
- Mój Misiek by miał przesrane, gdyby tak sobie nagle oświadczył, że moje dziury już mu się znudziły i pora mu moczyć gdzie indziej.
- Ale to jest twoja cecha osobnicza, nie czarownicza. Tak naprawdę, to chyba żadna kobieta, także bezmocka nie lubi za bardzo specjalnie, gdy jej się zabiera ulubioną zabawkę.
- Albo źródło dochodów.
- Zgadza się, blachara to też jakaś baba. Naturalną jest wtedy chęć ukarania takiego rabusia. Tylko, że ma wtedy miejsce pewna osobliwość. Bo ten rabuś sam jest obiektem rabunku.
- Chyba jego fiut?
- Ale tak zintegrowany, że... Poza tym chłop nie wszystko robi fiutem, więc mam taki pogląd, że za bardzo uprościłaś temat.
- A czy twój Borek ma przesrane, gdyby...
- Nie wiem kochanie, po prostu nie wiem. Gdy się coś takiego wydarzy, to dopiero wtedy się dowiem, co zrobię. Kiedyś zresztą już tak miałam. Pewnie ci to już opowiadałam, ale może nie wszystkie aspekty.
- Czy to ta historia z tym, no...
- Tak z tym. Wysłał mi nagle esemesa, że cześć i poszedł sobie.
- Pamiętam, jak cię wtedy pocieszałam.
- Też pamiętam, było super. Ale nie mówiłam ci chyba wtedy, że stało się jeszcze coś. Otóż gdy przeczytałam tego esa, to nagle odeszła mi ochota na zabawę tą konkretną zabawką. Więc niby za co miałabym lamusa karać? Za pozbawienie mnie czegoś, czego ja już nie chcę?
- Brzmi logicznie, ale jednak humor miałaś wtedy zjebany.
- Emocje zawsze mają jakąś tam swoją bezwładność. Ale ja chcę jeszcze wrócić do czegoś. Mówisz mi, że twój Misiek miałby przesrane. Ja ci wierzę, ale powiedz mi lepiej, po kiego dzyndzla ty w ogóle o tym myślisz?
- Znaczy niby o czym?
- Aha, krótkotrwała nagle siadła? Bo to jest dobre Zioło.
- No...
Czarownice nagle zaniosły się niczym nie hamowanym śmiechem.
Dobra argumentacja, jednej przeszła ochota, więc nie robi sprawy o cos, czego się jej odechciało, ale druga...może to kwestia urażonej dumy?
OdpowiedzUsuńmimo przyjaźni od lat dziecinnych i wielu wspólnych poglądów, czy nawet światopoglądów obie panie mają różne podejście do facetów i związków, a także co się z tym wiąże dość różne doświadczenia... pierwsza postawa to próba racjonalizacji w popularnym stylu "on nie był mnie wart", druga to konsekwencja skłonności do dominacji i przedmiotowego traktowania tej drugiej strony...
UsuńA facet to nie odchodzi sam sobie do innej, tylko jest z reguły ukradziony?
OdpowiedzUsuńJa głupia myślałam, że mężczyzna to nie tylko jego fiut i portfel.Bo te akuratne laski to tylko o tym.
nie tyle ukradziony, co zrabowany sam przez siebie, czyli właśnie sam odchodzi, tylko inaczej jest to sformułowane... akurat te panie mają na tyle oleju w głowie, że wiedzą, iż bzdurą jest twierdzenie jakoby rabunku dokonywała jakaś "trzecia", która zresztą może wcale nie istnieć...
Usuń"Ale to jest twoja cecha osobnicza, nie czarownicza. Tak naprawdę, to chyba żadna kobieta, także bezmocka nie lubi za bardzo specjalnie, gdy jej się zabiera ulubioną zabawkę.
Usuń- Albo źródło dochodów.
- Zgadza się, blachara to też jakaś baba. Naturalną jest wtedy chęć ukarania takiego rabusia. Tylko, że ma wtedy miejsce pewna osobliwość. Bo ten rabuś sam jest obiektem rabunku.
- Chyba jego fiut?"
No to Peter nie wiem ile one oleum w głowach mają.
Dla nich życie jest proste jak fiut w zwodzie. O zabawkę chodzi, bo nie lubią jak im się ją odbiera. Facet to zabawka, fiut i jego portfel. Proste nieprawdaż?
panie skupiają się na statystycznych priorytetach potrzeb: dla części kobiet jest nim szeroko rozumiany "fiut", dla części /"blachar"/ męski portfel, być może powinny jeszcze wspomnieć o tych, którym facet jest potrzebny głównie jako byk rozpłodowy lub jako ochroniarz, ale nie wymagajmy od nich, aby toczyły teraz przy luźnej kawce naukową, drobiazgową dysputę...
UsuńPoza tym trochę mnie wzdryga określenie " blachara". W niektórych kobietach jest to uwarunkowane biologicznie (?). Nie zakochają się jeżeli nie będą miały poczucia materialnego bezpieczeństwa. Najpierw bezpieczeństwo w danym zakresie, a potem możemy mówić o motylach w brzuchu. Bez tego bezpieczeństwa nie potrafią być z facetem, rodzić mu dzieci, zakładać gniazda etc.
UsuńBywają też faceci i to nierzadko, którzy kleją się do zasobnych finansowo pań.
Poza tym nie wiem jak uważasz, ale facet już po czterdziestce powinien mieć coś zgromadzone. Jakiś zasób materii w postaci mieszkania, samochodu, dobrego zawodu.
Jeżeli taki startuje do kobiety z dziurawymi kieszeniami to najlepiej uciekać gdzie pieprz rośnie, bo to oznacza kłopoty. Z reguły ma gdzieś tam dzieciaki- krzyczące jeść! Jakieś długi, które trzeba mu pomóc spłacić...brrrrr
Gołodupiec. Choć przespać się z gołodupcem można to jednak wiązać się z nim to ryzyko.
co do określenia "blachara" to może nie dyskutuj ze mną, tylko z bohaterkami opowiadania... inna sprawa, że jest ono wygodniejsze, bo krótsze, niż oldskulowe "prostytutka", ale uwaga: to wcale nie jest pejoratyw... spotkałem sporo naprawdę fajnych prostytutek wartych tego, żeby dać im coś fajnego, to, co nie każdej bym dał, ale pod warunkiem, że chcą i umieją to wziąć bez wyciągania ręki po dutki...
Usuńa propos tych dutków to zawsze lepiej mieć ich więcej w zapasie, niż mniej... to akurat truizm... tylko czy w relacjach damsko - męskich ma chodzić tylko o wiązanie się z kimś i zorganizowane produkowanie bajtli?... związek nie jest celem, jest tylko ewentualnym skutkiem na zasadzie "jest fajnie, to gramy dalej"...
Bajtel też jest skutkiem. Choć w niektórych związkach jest właśnie celem np.: u kobiety, ktòrą tak hormony tarmoszą, że musi być matką, bo inaczej się udusi. Głębokie pragnienie, które nierealizowane nie pozwala normalnie funkcjonować.
Usuńróżnie to bywa... zwykle świeża mama jest potem tak skupiona na tym bajtlu, że partner idzie w odstawkę i to jest zrozumiałe, choć nie każdy facet umie się z tym pogodzić i funkcjonować w takiej sytuacji... niektóre związki przechodzą wtedy pewien kryzys... ale jeśli sytuacja się za bardzo przedłuża, to facet ma prawo zadać sobie pytanie: "co ja tu w ogóle robię?", bo ewidentnie widać, że został użyty jako rozpłodnik...
UsuńAle one właśnie gadają o facecie jako o zabawce i portfelu. Do tego Was spriwadzają. Do fizjologii. Tam nie ma uczuć. Musi być ktoś do ich dziur. One to dziury.A facet to zabawka w postaci fiuta. Ot i cały olej w głowie.
OdpowiedzUsuńSą tacy, którzy tylko z tego poziomu patrzą na życie. Bywa.
zawsze mnie śmieszyło, choć nie tylko śmieszyło, to permanentne wmawianie, że skoro w mizianiu nie ma wielkiej miłości, to wcale nie ma uczuć, bo zawsze są jakieś uczucia...
Usuńpominę rzecz jasna negatywne emocje podczas niedobrowolnego miziania, czyli pewnej patologii...
ale w normalnej sytuacji aby doszło miziania zawsze obie strony się lubią, chociaż odrobinę i chociaż na chwilę... a to akurat do zafundowania sobie nawzajem fajnej jazdy wystarczy - choć rzecz jasna nie musi...
W takim czymś o czym piszesz w komentarzu nie ma uczuć, są chwilowe emocje. Po akcji się kończą. Pies też ma emocje kiedy dosiada sukę i suka chyba też kiedy jest dosiadana. Uczuć tam nie ma. W takim sensie w jakim pojmuje to człowiek.
Usuńchwilowe uczucie to też jest uczucie i nie ma w tym nic złego, jeśli dwoje ludzi wymieni się dobrymi wibracjami, a po jakimś czasie o sobie zapomina... ale nikt mi nie wmówi, że już na przykład w związkach typu fuckin' friends nie ma uczuć, to one właśnie powodują, że dwoje ludzi chce to doświadczenie ze sobą powtarzać, kontynuować...
UsuńZemsta za to, że no w sumie nie wyszło, nie ma sensu. Choć rozumiem, że emocje mogą być różne. Sama miałam rozstania, w których była złość, smutek, ale też i brak emocji. Nikt jednak nie miał przesrane ;p.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą czasem bym się tak chętnie zaczarowała, żeby mnie nic przy robocie nie rozpraszało ;p
czy chcemy, czy nie chcemy, to temat się rozlewa do pytania, czy jakakolwiek zemsta ma sens?... zemsta, nie kara, choć w tym temacie panuje taki galimatias, że sam go czasem nie ogarniam...
Usuńa wiesz, czasem przy niektórych zajęciach śpiewam sobie, to jest akurat "magia mniejsza, naturalna" i wtedy nawet widok pupci pupć, szefowej wszystkich pupć nie jest mnie w stanie oderwać od roboty...
Tak czy siak zemsta jest zawsze słodka.
OdpowiedzUsuńI podobno najlepiej smakuję na zimno ;-)
UsuńZen zenem i nie robienie sobie problemów , które jeszcze nie nastąpiły to jedno ,ale praktyka to coś zupełnie innego . Zdrada jeśli są uczucia do drugiej osoby jest bolesna zarówno dla kobiety jak i dla mężczyzny. Nieraz zbrodnie z tego wynikały , więc ja bym tutaj tego nie bagatelizowała bo teoria jest bardzo prosta inaczej wygląda, to jak rzeczywiście dochodzi do takiej sytuacji .
OdpowiedzUsuńtu akurat nie pojawia się temat zdrady, tylko odejścia, zerwania tak po prostu, niczym Nergal z Dodą, bez podania powodów... za to skoro mowa o zdradzie, to faktycznie boli, bo uderza w naszą męską/kobiecą ambicję, ale wtedy piłka jest po naszej stronie, czy zerwać z taką osobą, czy próbować wybaczyć...
UsuńKrótkotrwała siada najczęściej ze starości 😂
OdpowiedzUsuńAnita i Roxy dobijają dopiero do trzydziestki, w obecnych czasach trudno to nazwać starością... w tym wieku jednak krótkotrwała może siąść od Zioła, na szczęście tylko na chwilę i nieraz jest wtedy sporo śmiechu, ale potem szybko wraca do normy...
UsuńSą osoby, które nie lubią, jak tracą partnera: czy to dlatego,że zdradził, czy to dlatego, że się nami znudził, czy to nawet dlatego, że my znudziliśmy się nim. Więc zupełnie rozumiem, że odchodzący może mieć przesrane: w końcu zachwiał naszym poczuciem bezpieczeństwa, naszym stałym środowiskiem, wprowadza zmiany, wymusza na nas przystosowanie się, a potem nei daj boże da tej nowej (nawet jeśli nie zdradzał, ale kiedyś będzie mieć nową) wszystko to, o co my zawsze prosiłyśmy i jakimś cudem nie zasługiwałyśmy, aona magicznie tak... Więc ja uważam, że powinien mieć przesrane : ) Oczywiście Kali ukraść krowę ok, ale ukraść Kalemu nie ok, więc niech on ma przesrane, ale ja nie. Gdyby dało się odegrać na wszechświecie, to by było dobrze, ale jako że nei da się odegrać na wszechświecie za to, czym nas obrzuca, ludzie mszczą się na innych ludziach.
OdpowiedzUsuńrozważamy sytuację, gdy partner(ka) odchodzi dość nagle, w sytuacji, gdy wszystko wydaje się być okay... pryska wtedy iluzja, w której żyliśmy, okazuje się być właśnie iluzją... w umyśle pojawia się wtedy złość, z którą zwykle chcemy zrobić, na kimś, czy na czymś ją wyładować... najlogiczniejsze, choć może nie zawsze racjonalne jest, gdy to właśnie ta osoba, która nam wykręciła taki numer... emocje mają pewną bezwładność, jak stwierdziła Anita, pytanie tylko, co wtedy, gdy zbyt długo nie chcą się nam one zatrzymać?...
Usuń