15 września 2025

PRZEZ ZDROWIE DUCHA DO ZDROWIA CIAŁA

Od paru dni Mala faktycznie nie ma czasu na sprawy bazowe. Nie, nie dlatego, że jeździ do szpitala doglądać swojego byłego, czy jego ostatnią niunię. To już jest zamierzchła historia. Oboje dość szybko dochodzą do siebie po niefortunnej randce podczas jazdy autem, żadnych czarów już im nie trzeba. Teraz Turbinka ma inną sprawę na swojej ślicznej, mądrej blond główce. Spędza czas na naradach. Są to narady wierchuszki Oktagonu, jak urządzić, jak zagospodarować nowy budynek klubowy, który Stryjo pozyskał do celów rozwijania działalności. Jak wiadomo, Mala przez około piętnaście miesięcy awansowała, od szeregowej konserwatorki powierzchni nie tylko płaskich do roli szefowej technicznej. To ona wraz ze swoim zespołem dba, żeby nic się nie odkręciło, nie urwało, żeby działało jak należy, żeby też było czysto, higienicznie. Robi to znakomicie. Nic się nie psuje, nic nie nawala, zaś wazony sanitarne nadają się wręcz do użycia nawet jako naczynia stołowe. Sanepid do Oktagonu nie zagląda, nie ma się do czego przyczepić, nie ma opcji, aby jakiś inspektor wziął nawet grosik pod stołem. To po co ma zaglądać, tracić swój czas? Wszelkie inne socjalistyczne kontrole prywatnych przedsiębiorstw również nie mają czego tu szukać. Tak więc Mala jest obecnie szalenie ważną osobą. Jej zdania słuchają wszyscy: Stryjo, Stryjna - księgowa zresztą, Kaśka - wiceszefowa całego zamieszania, oraz każda inna osoba tam pracująca. Co prawda kwestie merytoryczne to nie jest działka Młodej, ale okazuje się, że na ten temat też warto jej posłuchać. To wszystko dlatego, że jest nad wyraz ruchliwa, wszędobylska, tak więc zna mnóstwo spraw, których tylko pozornie nie musi znać. Na przykład jaki jest przerób tygodniowy, czy miesięczny takich pomieszczeń, jak siłownia, czy też workownia. Albo jakie zajęcia centralnie prowadzi kadra instruktorska. Bo to Mala decyduje, jak zorganizować takie, czy inne pomieszczenie, aby im ułatwić pracę, zaś klientom ułatwić decyzję, aby znowu tutaj szybko wrócić. Najlepiej to kiedyś podsumował Stryjo rozmawiając ze Stryjną podczas konsumpcji śniadania:
- Na liście płac mamy najlepsze trenerki, najlepszych instruktorów. Ale bez tej dziewczyny nie ma tego biznesu.
Ta dziewczyna słysząc drugie zdanie pewnie by zaprzeczyła, gdyż jest bardzo skromną osobą, która tą skromność wyraża zdaniem:
- Jeśli ja coś umiem, to wszyscy mogą to umieć.
Tego poglądu akurat nie podziela Kaśka. Jej bańka informacyjna jest bardzo realistyczna: zaludnia ją mnóstwo idiotek oraz jeszcze więcej idiotów. Za to bańka Mali często neguje wręcz całkowicie istnienie takich typiar i typiarzy.
Ale to już jest osobna historia. Aktualna jest taka, że cała ekipa zarządzająca omawia teraz zawzięcie plan nowego obiektu, każde pomieszczenie, tak osobno, jak też holistycznie. Właśnie wszyscy chwilowo utknęli nad jednym niewielkim, raczej niezbyt ważnym wycinkiem przestrzeni użytkowej. Najprostszy pomysł miał Stryjo:
- Może niech Mala urządzi tam jakiś swój magazynek.
Ale Turbi zaoponowała:
- Magazynków u mnie dostatek. Chyba wiem, co tam można zrobić. Coś, co przyniesie nam jakieś pieniądze.
- Zamieniamy się w słuch.
Mruknęła Kaśka, zaś Mala rzuciła jedno słowo:
- Wyszalnia.
Chór zgodny zapytał:
- Wy... Wyco?
- Inaczej, tak naukowo absorberium stresu.
Kierownik sklepu z odżywkami i suplementami, znany jako Jacuś usłyszawszy trudne słowo poprosił nieśmiało:
- Możesz cuś więcej, bliżej, dokładniej?
- To nie jest mój pomysł, zastrzegam. To dosyć stara koncepcja, kiedyś przewidziana literacko, za to teraz już realizowana tu lub tam. Popularnie mówi się na to rage room. To jest taki pokoik, gdzie ktoś zestresowany może się wyszaleć, odreagować napięcie. Najprostszy wariant, to obijamy ściany na miękko, wygłuszamy, na środku wieszamy coś do walenia sobie weń, wpuszczamy klienta wkurzonego, wypuszczamy odgrzybionego od złych wibracji.
Kaśka pokręciła głową.
- To przecież robi wielu ludzi w workowni.
Dla wyjaśnienia: workownia to taka sala, gdzie są umieszczone worki do walenia lub też taki bardziej wyrafinowany sprzęt, jak makiwary, muk yan jongi, czy jakieś tam kukły do łomotania weń. Jedni szlifują tam techniki walki lub sportów walki, inni właśnie na tych artefaktach dają jedynie upust furii, bez skupiania się na poprawności technicznej, łomoczą aby tylko łomotać.
- Masz Kasiu rację, ale tylko od pasa w górę. Na wspólnej sali ludzie jednak jakoś się kontrolują. Za to gdy zostawić ich samych, zapewnić prywatność, dyskrecję, dać im jakieś tam narzędzia, zaaranżować pomieszczenie, wtedy mogą iść na całość. Będą za to musieli rzecz jasna zapłacić. Czy Stryjo czuje temat?
Znowu jednak wtrąciła się Kaśka:
- Taki może nawet się zesrać z tej swojej złości?
- Nie takie rzeczy już tu sprzątałam.
Zapadła cisza. Wszyscy patrzyli to na Malę, to na siebie nawzajem, to na Stryja, który jakby się chwilowo zawiesił. Zrobiło się nudno, wreszcie odezwała się Kaśka:
- Stryju, pracujemy.
Więc Stryjo sapnął, odchrząknął, odkałsnął i oznajmił:
- Wchodzimy w to, robimy to.
Avunculus locutus, causa finita. Dodał tylko jeszcze:
- Na kiedy mi doniesiesz gotowy, konkretny projekt?
- Ile wariantów?
- Jeden. Ten najlepszy. Zresztą już masz moją zgodę na wykonanie. Dostarcz mi tylko wstępną kalkulację, cały biznes plan dla tego odcinka. Pieniądze są, jakby co.
- Na jutro? Bo na wczoraj to sorry, jestem bardzo zajętą osobą.
Kaśka prychnęła śmiechem, gdy usłyszała swoje własne ulubione powiedzonko, zwłaszcza, że Mala zrobiła przy tym minę słodkiej idiotki zgapioną od Maliny. No cóż, jej długie, bujne blond włosy, nawet sztywno upięte do pracy do czegoś ją zobowiązywały.
Gdy wszyscy rozchodzili się po naradzie u Stryja, Mala na fajrant obeszła jeszcze szybko kilka pomieszczeń. Było już dość późne popołudnie, ale żarówki nie wybierają, nawet te kupione od firmy Eternity, zawsze któraś może pieprznąć. Ogólny ruch na obiekcie był niezły, zaś gdy Turbi zajrzała na siłkę ujrzała tam niezłe mięcho godne uwagi. Jej mangowe oczy zabłysły nagle, metaforyczne mrówki w dupie zaroiły się były dość gwałtownie. Przyjrzała się uważnie swojemu nowemu znalezisku.
- Na razie mam misję. Ale jak przyjdziesz tu za parę dni, to jesteś mój. Trafiony daleko wtedy nie ujdziesz. Króliczku ozdobny.
Westchnęła tak raczej do siebie, niezbyt zobowiązująco, po czym radośnie uśmiechnięta całą sobą ruszyła do szatni.

16 komentarzy:

  1. No proszę, nie tylko piękna i pracowita, ale biznes woman całą gębą!
    Piękne laski pokazujesz, może byś tak jakieś męskie ciacha pokazał, takie w typie Mali?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, Mala to istny skarb... pomyśleć, że Roxy miała ten skarb w ręku, ale nie rozpoznała do końca sytuacji... co prawda, jak pamiętasz, pomogła Mali jako pierwsza, ale do pracy przyjąć jej nie chciała...

      Usuń
  2. Odwiedziłam z sympatii:) byś nie myślał, że olewam Twój blog:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoda, że nie przeczytałaś opowiadania, bo akurat nie było trudne, nie wymagało zbytniej znajomości poprzednich...

      Usuń
  3. Jakiś czas temu udowodniono, że metody ,,superniani'' z darciem gazet jako dobrą metodą na złość i możliwość wyżycia się, nie działają i tak napfawdę potęgują złość. O dziwo wyżycie się sprawia, że człowiek tylko bardziej się nakręca. Więc metoda na biznes dobra, ale jako metoda wychowawcza/ pomocy ludziom to już niekoniecznie.
    Powiedz Mali, żeby nie była taka skromna i nie zaprzeczała swoim zasługom z grzeczności, bo potem pójdzie do roboty gdzies indziej niż rodzinna firma i nieprzyjemnie zderzy się z rzeczywistością. Nagle się okaże, że robi za innych, płacą jej mniej, nie dostrzegają i wręcz wymagają obrotów większych niż potem uznanie jakie jej dają : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moim zdaniem wyszalnię trzeba traktować jako pomoc doraźną w szczególnych przypadkach, niczym tramal na nagły, niespodziany ból, ale regularne stosowanie, na dłuższy dystans przy każdej okazji to faktycznie jest dość słaby pomysł... tylko czy fitness klub to jakiś ośrodek terapii?... w pewnym sensie tak jest, ale z drugiej strony grozi paradoks dilera, który sprzedając swój stuff nawracał klientów na abstynencję i w końcu zbankrutował...
      pytanie, czy Mala w ogóle jest zdolna do pójścia do roboty gdzieś indziej?... gdy w czasach jeszcze przedmirkowych spytano ją, czy ma chłopaka, to odparła, że klub to jej chłopak... co prawda można teoretycznie skonstruować taką sytuację, która ją do tego zmusi i na taką okazję pewnie czeka Roxy, niczym pajęczyca Tekla w sieci, gotowa naprawić swój zeszłoroczny błąd, ale w praktyce wydaje się być mało prawdopodobna... za to bardziej jest możliwe, że Mala zejdzie na karosi, finał każdej pszczółki, które jak wiemy bardzo lubią robić...

      Usuń
  4. No, no... Mala wyrasta na postać pierwszoplanową – ogarnia techniczne sprawy, ma głowę pełną pomysłów i potrafi przeforsować coś takiego, jak wyszalnia. Jest wszędzie, wszystko widzi, o wszystkim wie – taki radar w blond wydaniu. A na koniec wciąż tryska energią i ma ten swój błysk w oku. Przy niej nawet żarówka od Eternity długo nie wytrzyma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. historia cyklu jest bardzo ciekawa, bo pierwszym głównym bohaterem był Falibor (Borek), mutant obdarzony zdolnością generowania antygrawitacji, który akurat spiknął się z czarownicą Anitą... potem ta formuła się wyczerpała i sam serial właściwie się zakończył... ale okazało się, że kwestia magii i wiedźm jest bardzo rozwojowa i główną bohaterką stała się Anita plus na drugim planie jej psiapsie... za to Mala pojawiła się dość późno, ale że ta postać ma potencjał, to pojawia się właściwie w co drugim opowiadaniu, może nawet częściej...

      Usuń
  5. Pomyślałam sobie ,ze Mala chciała sobie znaleźć miejsce na bzykanie tych swoich zaczarowanych facetów stąd ten jej pomysł , ale z drugiej strony w dzisiejszym zestresowanym świecie taka salka może być dobrym pomysłem i to się może udać . Jeszcze suplementy i zioła na stress i kasa będzie sama wpływała do wiedźmowych portfeli. .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po krytyce ze strony przyjaciółek i przemyśleniu sprawy Mala nadal poluje na gamoni w klubie, ale już tam się z nimi raczej nie bzyka...
      sprzedaż odżywek i suplementów klub akurat prowadzi, jak wiesz, szefem sklepu jest niejaki Jacuś, ale to wciąż są tylko suplementy, a nie substytuty ruchu... jakby nie było fitness klub to nie apteka, czy jakiś herb shop, o coś innego, poza kasą, chodzi w jego działalności i Stryjo, czy Kaśka na takie przebranżowienie z pewnością nie pójdą...

      Usuń
  6. Jestem ciekaw, czy użyje magii, czy może jednak poprzestanie na działaniu natury. Bo generalnie jestem przeciwny używaniu magii w takich celach. Jeszcze jako dzieciak buntowałem się, gdy mama czytała mi bajkę o jednym chłopie, który znalazłszy portret księżniczki, zażyczył sobie od zaczarowanego szczupaka, żeby ona go pokochała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. temat był poruszany wcześniej: wiedźmy akurat wiedzą, że z magicznymi urokami miłosnymi jest coś nie tak, więc do własnych potrzeb używają ich tylko, gdy im się spieszy lub mają kaprys być absolute dominatrix podczas randki...
      bajkę o szczupaku znam, pierwszy raz oglądałem jako dzieciak w rosyjskiej (radzieckiej) kreskówce... co by o nich nie myśleć, to kinematografię mieli fajną, zwłaszcza bajki właśnie...

      Usuń
  7. Są takie pokoje, gdzie można sobie nawet porzucać naczyniami, poniszczyć sprzęty :p. Siostra kiedyś mówiła, że chętnie by pojechała, żeby się tak wyżyć. Mnie by chyba jednak na sumieniu ciążyła produkcja śmieci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można optymistyczne założyć, że Mala jest pro eko i zero waste, więc tak daleko swojej koncepcji nie rozwinie...
      a tak przy okazji, to widziałem kiedyś film splatter gore, gdzie klienci takiej placówki wyżywali się na żywych ludziach, których podstępnie pozyskiwano do roli kukieł...

      Usuń
  8. Wyrażeniem roku ogłaszam "wazony sanitarne"! 😂 😂 😂
    To, że bańkę informacyjną Kaśki zaludnia mnóstwo idiotek oraz jeszcze więcej idiotów, kojarzy mi się z inną Kaśką, której mama powiedziała niegdyś: "Ty masz wszystkich za idiotów". "Z drobnymi wyjątkami" - odrzekła rzeczona Kaśka i na tym poprzestały. Jak sądzę, tę Kaśkę też znasz 🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może być zamiennie "dzban sanitarny"...
      ja jestem swoistym schizofrenikiem: z jednej strony podzielam pogląd Mali, z drugiej strony jednak zdaję sobie sprawę, że to raczej Kaśka ma rację...
      mnie kiedyś ojciec tak wciskał, że wszystkich mam za idiotów. już nie pamiętam kontekstu rozmowy, ale skwitowałem ją tylko wtedy pytaniem: "jesteś tego pewien?"...
      no, i jeszcze kultowy dialog z końcówki Konopielki "Kaziuk vs. reszta wsi", w którym stary Bartoszewicz operuje taką kwestią podczas dyskusji...

      Usuń